– O co chodzi? – zapytał zimno smokowilk. Było to w jego zwyczaju, więc Pinezka nieszczególnie się przejęła.
– Potrzebuję pomocy, żeby wrócić na ziemię. Trochę mi się odleciało.
– Widać, że bujasz w obłokach.
Nie opuścił jej jednak, a tylko okrążył, przyglądając się jej pozycji. Pinia zdawała sobie sprawę, że pewnie wygląda komicznie, ale nie chciała czekać na wyratowanie z opresji.
– Skończyłeś już oglądać eksponat? – rzuciła, nieświadomie brzmiąc, jakby obraziła się na cały świat.
Tora przestał ją oglądać, znów pojawiając się przed oczami. Nie wyglądał na zadowolonego.
– Jak ty to zrobiłaś?
– A bo ja wiem. Całe życie lewitowałam, nie umiem nad tym panować jak ty.
– Ja latam, nie lewituję. To różnica.
– I tak jesteś w powietrzu.
Basior wydawał się niezadowolony tą wymianą zdań, jednak nic więcej nie powiedział. Zamiast tego ponownie zaczął oglądać waderę, żeby wiedzieć, w jaki sposób jej pomóc, gdy nagle przyszła mu do głowy pewna myśl.
– Spróbuj podążać za mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz