sobota, 9 października 2021

Od Apollo Anubisa Aina "Rewia Dusz" cz.15

 

-Głupek-

Powstał niczym feniks z popiołów
Niczym wulkany z dna morza
I spoglądając w milczeniu na świat
Odetchnął. Nie chciał tu być...

-Bezmyślne to takie...-

Jego życie odwróciło się o 120 stopni od kiedy miał przy sobie szklankę, która swoją drogą rosła szybciej niż mrugnął okiem. Teraz kiedy miała już 2 lata i rządziła sama swoim życiem dotarło do niego jak samotny był i jak nudne było takie życie. Spacery nadal były przyjemne jednak pozostawały inne kiedy u swojego boku nie miał duszy do pogadania. Doskwierało mu to nieco i gryzło się z jego przekonaniem o świecie. Jednak znosił to dzielnie i zadowalał się okazjonalnymi przekłamaniami drogi z pachnącą różami i trawą waderą. Zawsze wtedy w milczeniu szli na spacer, a potem spali pod kamieniem jak przez poprzednie wiele lat, a mimo to Anubis nie był pewien czy Szklanka ma własną jaskinię, jak się dogaduje z innymi czy choćby jako kto pracuje. I nie przejmował się tym. Ufał jej i wiedział że jeśli będzie chciała mu coś opowiedzieć zrobi to.
Jednak ten dzień, o którym mówimy Anubis przeżywał sam. Samotny pośród cichego jesiennego już poranka. Przemierzał, bowiem górzyste terany watahy pnąc się coraz to wyżej. Chciał pobyć sam, w końcu. Ułożył się na strzępku trawy, tak rzadkiej tak wysoko. Temperatura była... niska. Jego oddech zamieniał się już w parę kiedy wypychał go ze swojego ciała. Jednak nie przeszkadzało mu to. Taka wegetacja w chłodzie była czymś czego potrzebował, bowiem co noc ostatnimi czas śniły mu się sny. Odkrywcze prawda? Jednak dla niego było to nienormalne. Strzępkowe wspomnienia domu i podróży. Poniżenia i Szklanka. Wzloty i upadki i ten wrogi podążający za nim głos. Ten który pojawiał się w każdym z nocnych marzeń. Teraz, tutaj mógł od tego odsapnąć i spojrzeć na swoją przeszłość podczas chłodnej kalkulacji.
Pierwsze lata chciał zapomnieć. Następne były krętą drogą upadków i podniesień, tylko po to aby się stoczyć. Do czasu kiedy dołączył tutaj był już tym kim się stał, a Szklanka była dla niego chwilą oderwania od nieszczęść jakie przyszykował dla niego los. Zamknął oczy oddychając głęboko. Chłód górskiego powietrza podrażnił jego gardło, a wiatr przedarł się pomiędzy sierść targając nią lekko.
Szklanka. No właśnie. Jego mała radość, którą wychował najlepiej jak umiał. I prawdopodobnie mu to nie wyszło, jednak zdawało się iż młoda radzi sobie dobrze. Lepiej niż on przynajmniej. Nigdy nie był w stanie wyprowadzić jej za mocno do innych wilków aby jednocześnie nie spotykać się z niemiłymi słowami i plotkami. A to źle drapało małe szczenię gdyż stawała się wtedy agresywna i bardzo obronna.  Dlatego zaprzestał tego po jakimś czasie opowiadając jej o świecie na swój sposób i zasięgając pomocy u Flory i Delty. Przynajmniej ta dwójka uśmiechała sie i nie plotkowała za jego plecami niemiłych słów. I tak minęły im te lata. Na spaniu gdzie popadnie, śmianiu się z ptaków i ich dźwięków i moknięciu w deszczach, ale z uśmiechami na pyskach. Jednak ten rodział jego życia zamknął się. Jak każdy poprzedni...
I Anubis myśląc o tym sam się uśmiechał. Parę dobrych wspomnień pośród tego cmentarza radości. Otworzył więc oczy i zawęszył. Jego myślenie zajęło mu cały dzień, a po jego policzkach spływało parę łez. Łez szczerej radości i delikatnej tęsknoty, za tym co miał i mógł mieć, a nie miał...

-Chwila... Nie!-

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz