czwartek, 21 października 2021

Od Paketenshiki - trening zwinności 3

Paketenshika dość szybko załapał równowagę na chwiejących się gałęziach. Teraz już nie martwił się, że spadnie. Poczuł się niezwykle pewnie, może aż za bardzo, ale to mu nie przeszkadzało. Skakał od drzewa do drzewa, od gałęzi do gałęzi, aż wreszcie jego nie najlepsza kondycja dała się we znaki. Musiał na chwilę odpuścić. Z tego tytułu położył się na jakimś grubym konarze i zaczął rozmyślać o obecnym życiu jak jakiś marny filozof.

Patrząc na ostatnie kilka dni dostawał dziwnego wrażenia, że nie spędzał ze swoją rodziną tyle czasu, ile powinien. Właściwie gdy
próbował przypomnieć sobie wszystkie wspólne chwile sprzed tygodnia dotarło do niego, że tak naprawdę z nikim nie gada. Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz siedzieli razem, dyskutując, kłócąc się i żartując, przy akompaniamencie Wayfarerowej gitary. Chyba naprawdę o nich zapominał. Dokładnie tak, jak mówił Yir. 

Yir? Czy oni spędzili ze sobą choć trochę czasu od powrotu do watahy. Wydawało się, że nie. Tak właściwie to nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz