Drzewko tu, drzewko tam, z drzewkiem nigdy nie jesteś sam.
To ostrzeżenie czy pocieszenie?
Zależy od drzew.
Paki kurczowo trzymał się gałęzi drzewa, raz po raz tracąc równowagę. Nawet nie wszedł tak wysoko, ale jego łapy już powoli nie wyrabiały, ślizgając się po gładkiej korze. Gdzie jest ta lisia sprawność, którą kiedyś ten basior się odznaczał? Chyba za dużo czasu spędzał z wilkami.
Wreszcie odważył się podnieść swoje grube cielsko trochę wyżej i wykonać parę kroków do przodu. Gałąź trzęsła się niemiłosiernie, utrudniając robotę. Za niedługo powinno zrobić się łatwiej, tak było zawsze. Podczas pływania na kłodzie, podczas zjeżdżania na workach słomy. Teraz też musi. Tylko się nie złam, tylko się nie złam…
Rudzielec skoczył na niedaleką gałąź. Wygięła się ona niebezpiecznie, ale nie złamała. Nie jest źle. Właściwie to idzie całkiem dobrze. Jeszcze trochę do przodu i będzie git. Kolejne kroki poniosły wilka bliżej bezpiecznego drzewa. Serio idzie dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz