sobota, 9 października 2021

Od Apollo Anubisa Aina CD Szklanki "Rewia Dusz" cz. 13


-Wstawaj!-

Leżał nieposłusznie w skwarze i gorącu
Piach wokół niczym morze opływało falami jego ciało
Krótkie oddechy jakie brał nie wystarczały

-Wstawaj!-

Anubis uchylił jedno z oczu, ponieważ coś zawierciło się przy jego boku pchając głębiej w futro. Ziewnął dość głęboko i zastrzygł uszami. Szum Wodospadów Tysiąca Twarzy zagłuszał poranny gwar, który mimo wszystko wybijał się gdzieś w tle niespokojnymi aczkolwiek pięknymi nutami harmonii w tym chaosie. Jednak kiedy zawęszył jego spokojny i znudzony nastrój rozwiał się z wiatrem, a muzyka natury przestała na chwilę mieć znaczenie i odbijać się echem w jego głowie. Zapach, który już znał unosił się tuż przy jego boku, wraz z niewielkim ciężarem i cichym pochrapywaniem.  Niespokojnie uniósł łapę kładąc ją w tym miejscu. Nie był w stanie określić czy śniło mu się to w dalszym ciągu czy rzeczywistość po prostu zesłała na niego małego diabła i rzepa, który wracał do jego ogona jak bumerang.  Jednak kiedy pod jego poduchami przejechała mięciutka, szczenięca sierść przeklął w myślach porywiste ścieżki losu. Zrezygnowany ułożył się wygodniej, w końcu nie należało budzić szczenięcia zanim samo nie wstanie, gdyż kończyło się to złym humorem i Anubis wiedział to aż za dobrze. Dlatego siedząc tak nad wodą myślał nad dalszymi krokami. Pozostawało mu jeszcze raz spróbować pozbyć się ciężaru u Florki i może tym razem przywiązać ja sznurkiem do drzewa, szczeniaka oczywiście nie medyczkę. Zrezygnowany jednak nie był pewien czy jego wybryk przejdzie po raz drugi i nie będzie musiał całą swoją duszą zaprzeć się aby wadera przyjęła małą pod swoje skrzydła.
Szczenię wstało zaskakująco szybko, ponieważ nie zdążył nawet ułożyć sobie poprawnego dialogu, jaki odbędzie z medykami w ich jaskini. A kiedy tylko otworzyło oczy i przeciągnęło się padło pytanie, którego Apollo nie życzył sobie słyszeć:
    -Co robimy? - radosny głos odbił się od jego głowy nieprzyjemnym bólem.
    -Idziemy. Jak zawsze i dzień w dzień idę. - odetchnął jednak ku swojemu zaskoczeniu nie spotkał się z żadnym oporem.
    -A dokąd? -
    -Z powrotem. Już mówiłem ci, że nie mogę się tobą zająć. - westchnął głęboko.
    -Nie lubisz mnie.- stwierdziła smutno, aż serduszko Anubisa zabolało na te słowa.
    -Nie. Po postu nie mam domu, znajomych, wzroku ani umiejętności wychowawczych. - odrzekł spokojnie kładąc łapę na jej główce i przeczesując ją. Z zaskoczeniem spostrzegł, że mała ma włosy, więc zapewne i fryzurę, którą nie umiałby się zająć.
    -Nie szkodzi. Po co nam dom i znajomi! Mamy kamienie. - jej zapewnienie zabrzmiało tak niewinnie, że aż Anubis mógłby wziąć je na serio.
    -Przykro mi, ale nie mogę. Nie możesz przeżywać takich niedogodności taka...mała. - wzdycha  ciężko.
    -Nic mi nie będzie!- zaszczekała wstając i tupiąc nóżką. - Wrócę do ciebie i tak! I tak! I tak! I tak! - załkała, a Ain wręcz słyszał ponad wodospady jak jej łzy uderzają o kamienie pod ich stopami. Bał się przyznać, jednak powoli zdawał się mięknąć i ulegać temu słodkiemu głosikowi. Wahał się mimo to
    -Nie... Nie mogę.
    -Możesz!- kłóciła się dalej. - Wrócę!- zagroziła, a Apollo wiedział, że te słowa nie były rzucane na wiatr i w głuchą ciszę. -Proszę! B..braciszku? Tato? Ym... - zmieszała się, a on wiedział że przegrał. Przegrał z własnym losem.

-Niedobrze...-

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz