środa, 20 października 2021

Od Wayfarera - trening szybkości 2

Dobra, nazwałem tą historię treningiem. Czy ma ona jednak dużo z nim wspólnego? Chyba nie. Chyba na pewno nie, eh. Po prostu zwykłe nieoczekiwane spotkanie, które mógłbym opisać w normalnym opowiadaniu. Ale wtedy kreatorka nie pozwoliłaby mi opowiadać tej historii własnymi słowami, eh. A bardzo to lubię. Możecie to wiedzieć z takich Otwartych Szlaków.

A więc, wróćmy do naszej kici. Pasiaczynka patrzyła na mnie z głodem w oczach, wyraźnie nic od dawna nie jadła, eh. Jak na wielkiego drapieżnika była strasznie marna, wystawały jej kości i w ogóle sama skóra, zero mięśni. Trochę mi się jej żal zrobiło, eh, ale nie miałem raczej jak ją karmić. Prędzej zje mnie niż przyjacielsko podarowanego królika. Co dalej, eh? Dalej w sumie było tylko gorzej, bo nastroszyła się na mnie, odsłaniając zęby. Dziwne zachowanie, ale miałem nadzieję, że pozwoli mi odejść, eh. A ona się na mnie rzuciła. To co zrobiłem? To co zawsze.

Zwiałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz