Coś wreszcie zaczęło się dziać w tym podniebnym bezruchu. Wadera była w stanie się poruszyć już trochę bardziej według własnej woli. W sumie tylko zmieniła położenie na do góry nogami, ale ze swojego doświadczenia w lewitowaniu wiedziała, że to już duży krok do przodu. Jeszcze trochę i będzie mogła wrócić do domu.
W takim nietypowym lewitowaniu jej uwagę zwrócił ruch na tle nieba. Całkiem szybki, trzeba zaznaczyć, i tym razem nie był to Gwiezdny Wilk, bo ta postać nie wydzielała światła. Kształt miał skrzydła i długi, wąski ogon. Przypominał Pinezce smoka. Musiała się trochę zastanowić, zanim zorientowała się, co tam u góry lata.
– Tora! – zawołała z nadzieją w głosie. – Tora! Tu, na dole!
Udało jej się zwrócić uwagę smoczego wilka, bo ten po chwili zleciał niżej, zbliżając się do białej wadery. Wkrótce był tuż obok niej, świgając skrzydłami i powodując ruchy powietrza. Ten to ma dobrze, pomyślała zgryźliwie Pinezka. Nie martwi się, czy odleci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz