Podniosłem najpierw uszy, potem powieki, by w końcu wznieść do góry również resztę zaspanego pyska.
- Czego chcesz? - mruknąłem, gdyż właśnie okazało się, że szczenię siedziało najbliżej mnie i przypuszczalnie już wcześniej próbowało nawiązać kontakt - jeść?
Pokiwała głową z wciśniętymi w nią, błyszczącymi oczkami. Westchnąłem.
- Kara... Kara - szepnąłem delikatnie, jednak słysząc spokojny oddech wadery i widząc jak zastrzygłszy tylko czujnymi uszami stróża, płynie przez ocean snu, byłem zmuszony zrezygnować z pełnego nadziei, cichutkiego nawoływania i wstać sam. Rozprostowałem kończyny i zacząłem zastanawiać się, co byłoby teraz najlepszym pomysłem.
Zarórno Tiska jak i Magnus obudzili się tak jak ja, zaniepokojeni rykiem małej Almette, a wyraz ich oczu wskazywał na to, że jeszcze lepiej niż ja zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Jest głodna? - zapytała szara wilczyca, podnosząc się na przednich łapać. Niemrawo przytaknąłem.
- W sumie powinniśmy wstawać. Czeka nas ładny kawałek trasy, jeśli się pośpieszymy, jeszcze dziś przed nocą powinniśmy dotrzeć do granicy gór. Prostą drogą, kilka dni będziemy na naszych ziemiach - Magnus zawahał się przez chwilę, jakby mieszając w sobie jakieś niejednorodne myśli, po czym zapytał - naprawdę chcecie wracać? Jesteście pewni, gdy zaszliśmy już tak daleko?
Napiąłem mięśnie pyska, na moment pogrążając się w zadumie. W końcu lekko wzruszyłem ramionami i z gestem "Jak wielkie znaczenie ma tu moja opinia?" lub nawet "Co ja mam tu, Przyjacielu, do gadania?" rozejrzałem się wokół, planując swoje działania na najbliższych kilka minut.
- Jeśli tak, może najrozsądniej będzie poszukać czegoś w drodze powrotnej? Nie stracimy niepotrzebnie czasu.
Dostrzegłem nieznaczny ruch gdzieś w okolicy Almette. Pchnięty odruchem spojrzałem na nią, napotykając zawiedzione do głębi spojrzenie, pod wpływem którego coś ukłuło mnie w środku.
- Ja chcę jeść teraz - powiedziała cicho, jakby urażonym głosem. Kolejną chwilę zastanowienia zwieńczyło kolejne drobne wzruszenie ramion, ukazujące całą moją niemoc będącą wynikiem tego co nastąpiło.
- Wszyscy jesteśmy głodni - dodałem do tego uspokajająco - niedługo coś zdobędziemy. A teraz, pora do domu.
< Almette? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz