wtorek, 1 grudnia 2020

Od Almette - "Nowe łapki i jeszcze więcej pytań"

Wiatr tego dnia był wyjątkowo mocy, a zimno przeszywało wszystko do samego końca. Nie było tego ranka ani jednego miejsca gdzie trawy nie złapałby mróz, pokrywając cały świat wokół białą kołderką. I wszystko byłoby pięknie, przecież taki krajobraz można tylko podziwiać, przyglądać się i chwalić wszystkim wokół, jednak zawsze jest jakieś ale. Taki mróz. Mroźne powietrze bardzo źle działała na wszystko wokół. Coraz mniej zwierzyny nie sprzyjała polowaniom, a wszechobecny chłód tak przejmujący dla dorosłych wilków, nie jest najlepszy dla najmłodszych członków wilczego świata. Co prawda jeszcze śniegu nie było, jednak cienka sierść szczenięcych istnień dawała niewiele ciepła. Taki był właśnie problem Almette. Zagubiona, sama kuliła się pod jakimś drzewem, nie bardzo wiedząc gdzie jest i co tu robi. Łzy dawno się jej skończyły i nie miała już czym płakać, co byłoby też głupotą w trakcie takiej pogody. Jednak co może o tym wiedzieć maleńki szczeniak. Może 5 miesięczna kuleczka podwinęła ogon jeszcze bardziej do siebie szukając odrobiny ciepła, którego teraz strasznie mu brakowało. Maleńka Almette nie wiedziała jak się tu znalazła. Przecież poszła spać tuż obok babci a obudziła się tutaj, tak zagubiona. Spuściła uszy po sobie i uniosła niepewnie swój zmarznięty łepek. Była głodna, bardzo. Zmarznięta, do kości. Niezdarnie podniosła się na chudych i trzęsących się łapkach i ruszyła przed siebie, próbując rozgrzać trochę, zmarznięte ciało. Biały puszek na jej ciele, który jeszcze nawet do końca nie był pełnoprawną sierścią, był mocno owiewany przez poranny wiatr. W brzuchu Almette zaburczało głośno, jednak ta jedynie przysiadła kuląc się znowu. Tak bardzo nie wiedziała co zrobić. Zwinęła się w kulkę na samym środku jakiejś oszronionej polany znowu zaczynając szlochać nad swoją bezsilnością i strachem. Nie spostrzegła kiedy ktoś stanął nad nią. Dopiero kiedy ciepły oddech owiał jej ucho podniosła główkę przerażona. Spotykając wielkiego wilka, błyszczące groźne oczy i jeszcze wieksze kły pisnęła cicho, jednak nie ruszyła się zbyt przerażona i słaba by to zrobić. Jedynie ponownie zwinęła się w ciasną kulkę nie wiedząc co dalej z nią będzie. Przecież w swoim małym, krótkim życiu nie poznała jeszcze żadnego dorosłego wilka innego niż te, które odwiedzały ją i babcię...

< Magnus, Kara, Szkło >
/kto pierwszy ten lepszy, bo ja już nie wiem kto tam chciał mi odpisać/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz