Almette ziewnęła kiedy jej oczka się otworzyły. Zaspana chwilę nie rozumiała gdzie jest, czemu jest jeszcze ciemno i wszystko pachnie innymi wilkami. Kiedy jednak sobie przypomniała w jej małe szczenięce serduszko nagle uderzyła ogromna tęsknota za babcią. Wtuliła się w rude futro obok i przypomniała sobie że teraz nie ma babci.
-Jestem głodna- zaskamlała. Na
zewnątrz nadal panował półmrok, więc starsza wilczyca jedynie mruknęła coś pod
nosem. Almette więc wstała wyplątując się z ciepłego futra i czując jak zimno
jest wokoło. Podeszła do szarego wilka, którego widziała ostatnio będącego
bardzo blisko z rudą waderą. Zresztą, teraz także leżał blisko niej.
-Jestem głodna- nalegała
ponownie. Delitanie pacneła pysk starszego. Ten jednak jedynie przełożył pysk
na bok uciekając od dotyku szczeniaczka. Almette zawiedziona usiadła wygodniej
układając tylnie łapy przed sobą ( nie mam pojęcia jak to opisać. Coś w stylu
jak siedzi na swoim zdjęciu) i zmarszczyła nosek. Po chwili rozpłakała się nie
wiedząc za bardzo co ma ze sobą zrobić. Brzuszek bolał ją już głodu niezmiernie
mocno, a nikt nie budził żeby jej pomóc. Za mała była jeszcze żeby zrozumieć że
powinna dobudzić ich do końca. Gdy tylko szloch rozniósł się po wnętrzu ich
pobytu wszystkie pary uszu uniosły się. Włacznie z tymi , których właścicieli
Almette próbowała nieudolnie wcześniej obudzić.
<Szkło?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz