Włóczyłam się jakiś czas, ciągle byłam ponura, co chyba odpowiadało. Po stracie rodziny ruszyłam w świat, tylko po to, aby tam nie wracać fizycznie i myślami.
- Ciekawe ile już tak idę- pomyślałam i skierowałam się do jeziora, które było niedaleko. Spojrzałam w tafle wody, widziałam sobie odmienioną, zamiast uśmiechu i radości był tylko smutek i ponury nastrój. Westchnęłam i ruszyłam dalej przed siebie, zamiast patrzeć gdzie idę to spoglądałam na ziemię. Parę razy prawie walnęłam łbem w drzewo, ale widziałam korzenie, dzięki czemu tego unikałam. Nie obchodziło mnie zbytnio co się wokół we mnie dzieje.
Poczułam zapach wilków, podniosłam łeb, aby zobaczyć gdzie zaszłam. Widok były piękne, innym zabrało by dech w piersiach, jednak ja jedynie przyglądam się się w milczeniu. Na razie nie widziałam żadnych wilków, więc miałam szczęście.
- Kim jesteś?- spytał mnie jakiś wilk, który znienacka pojawił się za mną.
- No super- pomyślałam, po moim szczęściu. Odwróciłam się do niego, trzymałam głowę nisko, nie chciałam, aby zobaczył moje oczy.
< Paketenshika? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz