Odkąd odcięłam się od Admirała, wszystko jest nijakie. Myśli mam niepoukładane, przeplatają się nagonki na moją własną osobę z wściekłością na, jeszcze tak niedawno, najważniejszą osobę w moim życiu. Jesteś beznadziejna. Nigdy na Ciebie nie spojrzy. Stare uczucie nie wygasło. Przykryłam je jedynie wewnętrzną negatywnością i zakopałam na plaży smutku. Co ty w nim widzisz? Przecież to wredny egoista! Z zewnątrz wszystko wyglądało inaczej. Byłam już na tyle duża, że nikt się nie dziwił jak chodziłam po watasze sama. Rodzice mieli wrócić lada dzień, a Admirał… no cóż niby się mną opiekował, ale nie zauważał jak znikałam nawet na pół dnia. Dzisiaj starając się ułożyć wszystko w swojej głowie, przechadzałam się po skraju lasu. Dość szybko złapałam zapach nowego wilka, Paki opowiadał jej o nim wczorajszego dnia i poczułam lekką ekscytację na myśl o poznaniu go. Wiedziałam, że miał zostać nowym nauczycielem medycyny, a że bardzo brakowało mi lekcji, to miałam nadzieję, że udzieli mi kilku lekcji. Podążyłam za zapachem, który doprowadził mnie do dużego iglastego drzewa. Na jednej z gałęzi stał nieduży czarny wilk.
- Hej! – krzyknęłam do niego
głośno, żeby mój głos na pewno do niego dotarł.
Nowy wilk wydawał mi się
interesujący. Zupełnie nie przypominał mi w niczym Admirała, więc był idealną
odskocznią od moich ciągłych rozmyślań nad jego postacią. Wydawał się być
przestraszonym, wrażliwym wilczkiem, który swoją drogą nie grzeszył też wilczą
postawą. Miałam wrażenie, że bardziej przypominał szczeniaka niż ja, jednak
zdążyłam już usłyszeć, że jest dorosłym wilkiem. Gdy prawie czarny basior spadł
z dość wysokiego drzewa, aż drgnęłam. Trochę mu zazdrościłam tego bólu, ja
spadałam już z wielu miejsc czując po upadku jedynie swędzenie lub mrowienie
poobijanych mięśni. Kora, którą basior najwyraźniej zbierał rozsypała się
naokoło niego. Nie myśląc długo, zaczęłam ją zbierać, by pomóc nowemu i
uspokoić trochę jego przestraszone serce.
- Chęki! – powiedział do mnie z
korą w pysku, a ja uśmiechnęłam się promiennie. Położyłam przed nim zebrane
elementy.
- Jestem Ciri! – przedstawiłam
się entuzjastycznie
- Delta – odpowiedział zaraz po
wypuszczaniu z pyska kory.
Przyglądałam mu się badawczo,
zupełnie jakbym znalazła nową zabawkę.
- Nauczysz mnie medycyny!? –
wypaliłam niespodziewanie, a basior skulił się na dźwięk mojego stanowczego
pytania. – Oj… przepraszam, chyba jestem zbyt głośna.
- Nie, to taki odruch. –
uśmiechnął się zawstydzony.
- Ale nauczysz mnie? – ponowiłam pytanie,
nie mogąc się doczekać nowej dawki wiedzy.
<Delta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz