Delta zastanawiał się chwilę nad swoją egzystencją. Dość długą chwilę. Westchnął ciężko i koniec końców podniósł się z posłania. W jamie zaczynało już być zimno i nawet zasłanianie każdego otworu warstwami tkanin nie pomagało. Delta dziękował światu, że urodził się z długim i grubym futrem. Z braku lepszego pomysłu odsłonił jedno z okienek w swojej norze i westchnął prawie od razu wypuszczając w powietrze chmurkę zmarzniętego oddechu. Jego ogon zawinął się wokół łap, kiedy usiadł, a Delta umysłem przywołał do siebie odrobinkę drewna i czajniczek. Chciał zrobić sobie ciepłą herbatkę, i zagrzać się bardziej przy odrobinie jasnego ognia. Po dłuższej chwili już leżał na kawałku tkaniny przy przyjemnie trzaskającym ogniu popijając cieplutki napój z odrobiny liści i owoców. Z braku lepszego zajęcia Delta zaczął unosić umysłem drobne przedmioty. I tak do głowy przyszła mu myśl o małym treningu. Zaczął od maleńkich rzeczy, które typowo robi. Trochę drewna i innych przedmiotów. Wykorzystał to też aby w końcu zrobić porządek w swojej “spiżarni”. Po wykonaniu wszystkiego co miał i przetrenowaniu swoich umiejętności telekinezy westchnął i rozejrzał się ponownie. Z nudów znowu ułożył się przy ogniu i skupił mocno chcąc się trochę wypróbować. I uniósł stół co go niezwykle zadowoliło. Nie przestawił go. Nie miał tego zamiaru. Gdy tylko skończył zgasił ogień układając się na legowisku. Sen nadszedł dla niego wystarczająco szybko aby objąć go zanim jeszcze nadeszła ciemność.
226 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz