Obca wadera na terenach watahy była sporym zaskoczeniem, nawet jeśli ostatnimi czasy po okolicy włóczyło się tutaj wiele obcych, wcześniej nigdy nie spotkanych wilków. Jej zupełnie bezbarwne, szare futro zwróciło uwagę Paketenshiki, ale niezawodne przeczucie w jelitach kazało mimo wszysko pozostać na odległość od nieznajomej, zupełnie jakby mogła jednym ruchem łapy rozerwać go na pół i jeszcze świadomego zacząć wyjadać od środka. Dobra, ta druga połowa domysłów była zupełnie bez sensu, ale rudzielec czuł od obcej dziwną, niepokojącą aurę, tworzącą swoistą barierę między nimi. Barierę, której nie warto przekraczać.
Milczenie wilczycy wciąż się przedłużało, budując coraz większy mur w ich komunikacji. Rudzielec ponowił pytanie.
– Nie zrobię ci krzywdy, po prostu muszę zdać raport przełożonemu. Kim jesteś?
– ...Waderą – odpowiedziała obca po chwili zastanowienia.
Gdyby pozwalały mu na to wyznaczone własnoręcznie... własnołapnie? reguły, wychowanek lisów wywróciłby oczami, być może nawet aż zaglądając do wnętrza czaszki. Nie czuł irytacji, jeśli przybłęda tak bardzo mu nie ufała to musiała mieć jakiś ważny powód, jednak szczerze mówiąc, o wiele szybciej by się go pozbyła, po prostu zdradzając swoje imię i każąc mu sobie pójść. Basior dzisiaj nie miał dnia na użalanie się z fochniętymi kobitami. Bardzo wyjątkowo podczas lekcji łowiectwa dzieciakom udało się go zdenerwować, co mogło być ich dzisiejszym celem, ale skończyło się rzadko widywanym w tej klasie zadaniem domowym.
– I tak potrzebuję imienia. – Usiadł w oczekiwaniu, celowo nieco się garbiąc, żeby zmniejszyć swoją posturę i dać do zrozumienia, że nie ma żadnych złych zamiarów. Najwyżej dobierze mu się do gardła, no co zrobić.
Wadera opuściła głowę jeszcze nieco niżej, wyraźnie coś ukrywając przed nieznanym sobie osobnikiem. Paki podniósł głowę do nieba, nie tylko żeby dać jej wyraźnie potrzebną prywatność, ale również prosić siły wyższe o dodatkową cierpliwość, bo dzisiaj mogły mu się skończyć wszelkie zapasy. Czuł pod stopami burzącą się ziemię, w której więcej było wody i materii organicznej niż czystego piasku, więc mógł spokojnie bawić się swoimi mocami bez zostania przyuważonym przez przebywające w pobliżu wilki. Wbrew pozorom robił to dość często, bo był to bardzo prosty sposób na zachowanie spokoju. Kusiło go, żeby wysłać ruchomej ziemi w stronę tajemniczej wilczycy, ale wolał nie bawić się z losem. To nie był dobry dzień.
Szara wymamrotała coś pod nosem.
– Hm? – zareagował, bardziej z wyuczonej reakcji niż faktycznej chęci.
– Nazywam się Alies – powtórzyła obca znacznie głośniej, wciąż nie podnosząc głowy znad ziemi.
– Ach, okej. – Nauczyciel łowiectwa wstał i odwrócił się na pięcie, żeby odejść. Zatrzymał się jednak w pół kroku, głowę zwracając ku wilczycy. – Jeśli jesteś głodna, możesz spokojnie zapolować w naszych lasach. Gdyby ktoś się ciebie uczepił, możesz powiedzieć, że lis ci pozwolił.
Ruszył w stronę domu, celowo nie obracając się na pozostawioną z tyłu Alies, nawet kiedy poczuł na ciele jej wzrok. Jeśli potrzebowała spokoju i izolacji, pragnął jej to zapewnić. Jeśli zechce z nim porozmawiać, niech sama podejdzie, żeby dać znak. Nikomu nie zamierzał się narzucać. Usłyszał jej głos.
– Co mogę tu znaleźć?
– Od ptactwa, poprzez zające, szopy, borsuki, do jeleni i łosi. Uważaj na większe drapieżniki i zwierzęta z pazurami. Odradzam polowania na lisy, bo będę wiedział. Tak to wybieraj sobie z bufetu, mamy wystarczająco pożywienia, żeby się podzielić.
– Dzięki – odpowiedziała po chwili zawahania.
Nie wydawało się to do końca szczere, jednak basior nie zamierzał w żaden sposób reagować. Spojrzał na Alies jeszcze jeden raz, a wadera podniosła głowę do góry, wypuszczając z gardła jedno z najpiękniejszych wyć, jakie Paki usłyszał w całym swoim życiu. Miała kobieta talent, nie ma co. Odpowiedział jej swoim wrzaskliwym wyciem, któremu bliżej było do darcia kojota niż faktycznego wilczego wycia, ale sam się tym nie przejmował. Odszedł, celowo machając przyjacielsko ogonami, a na ziemi pozostawił głębokie, dobrze oznaczone ślady. Będzie czekał w pobliżu.
<Alies?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz