czwartek, 3 grudnia 2020

Od Almette CD Szkła - "Nowe łapki i jeszcze więcej pytań"

Mała pisakowego koloru kulka skakała między nogami idących z nią wilków co chwilę zamęczając ich kolejnymi i kolejnymi pytaniami:

"a dlaczego ptaki nie śpiewają?"
"Po co nam śnieg?"
" Dlaczego marzną mi łapki?"
" Dlaczego nie da sie ich zamienić"
" po co trzeba jeść?"
" A dlaczego nie mogę popływać?"
" A możemy się pobawić?"
" A po co jest ogień skoro parzy?"
"Dlaczego słońce nie daje teraz ciepła?"

I pytania tak trwały ewidentnie irytując dwa pozostałe wilki. Jednak Almette nie zauważała tego i pytała i pytała. Nie jednokrotnie też wywracała się tarzając w śniegu zaraz potem. Koniec końców kiedy wrócili do reszty nie znalazłszy nic mała podbiegła do leżących wilków ładując się prosto na nich z psotnym chichotem na ustach. Jednak nie długo tak pozostała. Dość szybko zeszła z ciał dorosłych wilków i kłapnęła pyszczkiem nadal nie nakarmiona niczym i teraz jeszcze zmęczona po wędrówce z wilkami. Niezainteresowana rozmową starszych, która właśnie się nawiązała zaczęła ganiać wokoło nich pomimo zmęczenia. Koniec końców jednak siadła na tyłku obok Kary i patrzyła na nią chwilę, aby potem władować jej się na łapy i ułożyć zwinięta w kuleczkę tuż obok szyi przylegając mocno do futra. Przymknęła swoje niebieskie ślepia i teraz spokojna słuchała rozmowy dorosłych.
- To na pewno był ten trop? 
-Tak. Niewyraźny ale był. Jednak... żadnego wilka o jej zapachu. Nigdzie. - głosy przestały się dla niej liczyć kiedy ciepły język zahaczył o jej sierść. Otworzyła oczko zaglądając na dużą waderę i zamachała ogonem wtulając się w rudawe futro ponownie. Było jej ciepło i pomimo głodu, dobrze. Nawet jeśli nie było przy niej babci. Chociaż… tęskniła troszkę za nią, teraz nie miała powodu by o tym myśleć. Bardziej zajął ją temat Kary, która zaczepiała ja nieco , i Almette z wielkim zadowoleniem oddawała zaczepki, majtając ogonkiem i między innymi szturchając starszą łapą, nadal przy tym pozostając w okryciu ciepłej sierści wadery. 
Rozmowy trwały dłuższą chwilę, a kiedy się kończyły Almette spała w najlepsze czując się w zupełności bezpiecznie. Teraz nie śniło jej sie nic złego, a nawet więcej. Miała bardzo fajne sny. I chociaż tęskniła za babcią, jej własny, szczenięcy umysł poopowiadał jej że może mogłaby iść z nimi dalej i dalej aż do domu. Nie swojego domu, a ich domu. I rozgościć się tam i może mieć inne szczeniaki do zabawy...

< Kara? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz