Siedząc spoglądałam na odchodzącego basiora, który przyjazny sposób machał swoimi trzema ogonami, wyglądało to zabawnie. Wstałam i ruszyłam świeżym tropem za zającem. Z tyłu głowy miałam słowa basiora o tych lisach, co miał na myśli? Zanim się obejrzałam miałam ofiarę w zasięgu wzroku. Zmieniłam niepostrzeżenie swój wygląd. Machnęłam mocno skrzydłami w stronę zwierzęcia, które straciło orientacje. Szybko skoczyłam w jego stronę i już miałam go w kłach. Zabrałam się za jedzenie, kiedy skończyłam to oblizałam z pyska krew i ruszyłam truchtem do miejsca spotkania rudego basiora.
Nie było tam go więc ruszyłam jego zapachem. Był niedaleko, cicho podeszłam do niego od tyłu, już miałam go zaskoczyć kiedy usłyszałam szczeniaki, szybko znalazłam się w powietrzu, poczekałam aż szczeniaki odejdą. Trochę to trwało, ale w końcu mogłam zrobić to co wcześniej, wylądowałam na śniegu. Miałam już skakać, kiedy powiedział moje imię.
- Hej Alies- odparł, osłupiałam. Szybko wróciłam do pierwotnego wyglądu i spuściłam łeb, aby też tym razem nie widział moich oczu.
< Paketenshika? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz