-Ee… Cześć?- powiedziałem niepewnie.
-Witaj. Jesteś nowy?- zapytała mnie biała wadera.
-Tak, mam na imię Torer.- samica spojrzała na mnie bez emocji.
-Murka. Potrzebujesz pomocy?
-Nie, po prostu spaceruję.- powiedziałem lekko speszony.
-Chcesz zobaczyć parę miejsc?- byłem trochę zaskoczony taką zmianą humoru Murki ale bardzo chciałem zwiedzić tereny watahy, a sam na pewno bym się zgubił.
-Jasne!- wadera wstała i ruszyła do wyjścia jaskini- Więc gdzie idziemy?
- Może najpierw pójdziemy nad rzekę? – spojrzała na mnie.
-Czemu nie!
Przez całą podróż zamieniliśmy może dwa zdania. Nie za bardzo wiedziałem jak zacząć rozmowę, a Murka chyba napawała się szumem drzew i ćwierkaniem ptaków. Gdy doszliśmy na miejsce zobaczyłem ogromną rzekę i od razu podbiegłem do niej żeby się napić.
-Torer uważaj przy brzegu, bo ziemia lubi się zapadać!- krzyknęła za mną wadera ale było za późno.
Cały pysk miałem zanurzony w wodzie, a na ziemi stałem tylko tylnymi łapami. Poczułem mocny prąd wodny i próbowałem jakoś się wyjść na ląd. Na szczęście samica szybko zareagowała i pomogła mi się wydostać. Popatrzyła na mnie i zaczęła się śmiać- Wiedziałam, że tak będzie!
< Murka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz