Nie wiem, ile czasu leżałem pod głęboką warstwą śniegu. Miałem już dość, było mi zimno. Chyba pora wyjść z kryjówki i poszukać Maxa. Dobrze, tylko... nie wiem nawet, gdzie jestem. Ni nic. Trzeba szukać. Może go wywęszę alb chociaż znajdę po tropie. Jest tak zimno, że słabo czuć jakiekolwiek zapachy.
- Max...! - szedłem powoli, gotów uciekać lub walczyć, na wypadek spotkania z jakimkolwiek wrogiem.
W końcu, coś natchnęło mnie. Byłem tu już kiedyś? Co to za las? To chyba lasek. Jak dotarłem aż tutaj?
Pokłusowałem przed siebie. Wiedząc, że Lasek rośnie na północy terenów watahy, uspokoiłem się trochę. Znajdowało się tutaj kilka jaskiń w których mieszkali nasi przyjaciele, a nawet jaskinia alf. Nie w głowie było mi jednak teraz jej szukać. Było za ciemno i za zimno. Poza tym, szukałem Maxa i Mundusa. Choć, miałem wrażenie, że ten drugi. zanim jeszcze my wyszliśmy z jaskini, poleciał sobie gdzieś w las i gwiżdże na nasze problemy.
- Oleandrzee... Oleandrzeee...!
Zbystrzałem. Zacząłem warczeć, ponieważ nie znałem głosu, który mnie wołał. Choć był czysty i ewidentnie kobiecy, ciągnęło się za nim jakieś dziwne, niespotykane echo.
- Kto tam?! - warknąłem.
Zza drzew wyszła czarna jak smoła wilczyca.
- Kii... - zacząłem, jednak ona przerwała mi donośnym głosem.
- Uprzedzając twoje pytania, na imię mi Gerania. Pewnie już to słyszałeś*.
- Tak... - położyłem uszy po sobie. Słysząc barwę jej głosu byłem skłonny uwierzyć w naprawdę wiele.
- Pomagam wilkom w Watasze Srebrnego Chabra od bardzo dawna. Byłam tutaj, jeszcze zanim twój dziadek, Narcyz przybył tu i impertynencko założył nową watahę - tu zaśmiała się - Byłam tu, zanim urodziła się twoja prababcia, Kresia, i zanim odeszła z tych bezpańskich jeszcze terenów dołączając do Watahy Spadającej Gwiazdy. Znałam zatem twoją praprababcię, prababcię, twojego dziadka, ojca... ciebie widzę pierwszy raz. To dobra okazja, by się poznać.
- Witaj zatem - skłoniłem się lekko - czy pomożesz mi odnaleźć moich przyjaciół?
- Pomogę. Za kilka minut oboje się tu pojawią.
Jej słowa wstrząsnęły mną.
- Umiesz czytać w ich myślach? - zmarszczyłem brwi.
- Z pewnością nie w myślach Mundusa - znów zaśmiała się wesoło - nie jest nawet wilkiem. Ale w twoich, owszem.
- Znasz go?
- Kogo? Błękitnego Ptaka? Oczywiście. Również mieszka tu od bardzo dawna. Nic dziwnego. One żyją dłużej niż wy, wilki.
- Zaraz... powiedziałaś, że umiesz czytać w moich myślach.
- Poniekąd. Przyprowadziłam cię tutaj. Nie chciałam, by Max i Mundus, gdy już się spotkają, szukali cię samotnie. Poza tym, na prawdę chciałam was poznać. Ach... młode pokolenie WSC.
- Oleander?!
- Max?! - zamachałem ogonem, słysząc znany głos.
- Skąd się tu wziąłeś? Jesteśmy w Skrytym Lesie, a ty zniknąłeś już na początku naszej ucieczki.
"No tak... z Lasku krótka droga do Skrytego Lasu. Zagapiłem się" - pomyślałem, rozglądając się wokoło.
- Przy... przyjaciele najdrożsi - usłyszeliśmy.
- Słucham? - zdziwił się Max, słysząc inny, zdyszany głos. Uśmiechnąłem się. Mundus. Od zawsze mówił z dziwnym, ledwo dosłyszalnym, obcym akcentem. Chyba wschodnim.
- Czegoś taki zdyszany? - zapytałem.
- przez ostatnie dwie godziny nie robię nic tylko latam i szukam was po całej watasze. Byłem już u Beryla, u Murki, u Strzygi, zawędrowałem nawet na tereny WWN, do Lerki, bo kruki...
< Max? >
* Patrz: Postacie Legend
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz