Nie minęło dużo czasu, a po chwili zza zakrętu wyłonił się ogromny gad. Zaczął się do nas zbliżać. Nagle położył łapę na lodzie, po czym szybko ją cofnął wydając przy tym dźwięk przypominający syk. Jaszczur jakiś czas jeszcze stał i wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał i po chwili... odszedł. Po prostu poszedł sobie.
- I co teraz ? - spytałem
- Czekamy - odpowiedział Mundus - Pewnie przyjdą tu teraz grupą
Ptak się nie mylił, faktycznie po dłuższej chwili przyszło sześć gadów, które po chwilce zaczęły się do nas zbliżać. Zjeżyłem sierść na karku i zacząłem warczeć. Jeden z gadów podbiegł do mnie, chcąc mnie ugryźć, ale go wyprzedziłem kąsając go w kark. Bitwa długo nie trwała, gdyż te gadziny naprawdę sobie nie radziły w niskiej temperaturze. Lecz radość po zwycięstwie nie trwała długo, ponieważ znowu zaczynały się tutaj złazić ich większe grupki. Po kilkunastu minutach nadal ich nie ubywało, a wręcz przeciwnie, było ich coraz więcej. Zaczynałem powoli tracić siły. Każdy z nas walczył za pięciu. Nagle z oddali usłyszałem krakanie...
< Oleander ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz