Cieszyłem się z zawarcia nowej znajomości. Lubiłem poznawać członków Watahy Srebrnego Chabra, szczególnie tych nowo przybyłych. A ponieważ byłem stróżem i większość czasu spędzałem na obchodach naszych terenów i pilnowaniu porządku i bezpieczeństwa, rzadko mogłem z kimkolwiek porozmawiać. Zwłaszcza ostatnio, gdy Beryl - samiec alfa WSC, opadł z sił i przestał specjalnie angażować się w politykę i działalność społeczną. Cóż... wszyscy jesteśmy coraz starsi. Siły powoli opuszczają nie tylko jego, ale także Eclipse, Murkę i Andreia (który z resztą od pewnego czasu również jest bardzo chory i znajduje się pod opieką ludzi, we wsi). Ja również się starzeję. Niedługo razem z nimi pożegnam ten świat. Całe szczęście, wilki starzeją się tylko ciałem. Choroby i słabość to duży problem, jednak przynajmniej nie ciągną się za tym konsekwencje psychiczne. Ja na przykład, pomimo swego wieku, czuję się tak jak zawsze. Tak, jak wtedy, kiedy byłem jeszcze nic nie wiedzącym o życiu szczeniakiem.
- Ech... widzisz... tak to właśnie jest w tym naszym życiu - rozrzewniłem się. Wadera popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Słucham?
- Ach, nic, nic. Przepraszam. Przypomina mi się moje smutne życie. Cały czas tylko samotnie stać na warcie... czasem odchodzi mi już ochota - pociągnąłem nosem z żalem - dobrze, że od jakiegoś czasu mamy także drugiego stróża - Kasai. Bardzo mi pomaga. Ale nie mówmy teraz o niczym nieprzyjemnym... zobacz: przed nami stepy. W lato jest tu bardzo gorąco i rzadko pada deszcz. Kiedyś przebiegała przez nie południowa granica terenów WSC, lecz teraz, kiedy jesteśmy sojusznikami Watahy Wielkich Nadziei, zyskaliśmy nowe tereny. Jeszcze dalej. Za stepami. Idziemy?
< Toxic? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz