wtorek, 17 stycznia 2017

Od Oleandra CD Maxa

- Co teraz zrobimy?! - w ogólnym zamieszaniu dało się słyszeć przytłumiony przez hałas krzyk Maxa.
- Nie mamy wyjścia - odkrzyknąłem, przedzierając się przez chmarę czarnych ptaków latających we wszystkie strony - musimy jakoś się stąd wydostać I pod żadnym pozorem nie rozdzielić się z Aparem i Manti!
Staliśmy na korytarzu, coraz bardziej oddalając się od siebie przygniatani przez tłum strażników do ścian tunelu. A Manti i Apar... w zasadzie ja już straciłem ich z oczu. Kruki. Wszędzie były kruki.
Max nie odpowiedział. Nie wiem nawet, czy usłyszał moje słowa.
- MAAAX! - wrzasnąłem, rzucając się do przodu. Gdzieś w oddali usłyszałem jego głos.Mówił coś przez chwilę i ucichł. Nie udało mi się jednak nic usłyszeć. Tłum na korytarzu powoli zaczął się rozluźniać. Widocznie wszyscy byli już na swoich miejscach, przygotowani do obrony. Tylko my nie wiedzieliśmy, gdzie się udać, ledwo przytomni po praktycznie nieprzespanej nocy, stratowani przez niezliczoną ilość kruków. Gdy ostatni ptak zniknął w plątaninie przejść i pokoi, podniosłem się z ziemi i potoczyłem zmęczonym wzrokiem dookoła. Max przyciśnięty do ściany stał kilkanaście metrów dalej. W końcu mogliśmy odetchnąć. Nagle zrobiło się cicho i spokojnie. Podszedłem do wilka, który odkleił się od ściany i zrobił kilka chwiejnych kroków do przodu.
- I co teraz? - zapytałem cicho, siadając na ziemi.
- Manti i Apar - zauważył spokojnie Max - nie widzę ich, ani nie słyszę. Mantiii! Apaaar!
Rozejrzał się wokoło. Po chwili Manti wyszła z innego korytarza. Apar jednak przepadł nie wiadomo gdzie.

~~ Powróćmy jednak do samotnych bohaterów naszej opowieści, Ami i Mundusa, którzy we dwoje próbowali walczyć z nieznanym poza kruczą kryjówką. Gdy stracili z oczu czarne ptaki, cicho weszli do ciemnej, nieprzyjaznej jaskini Strzygi. Z wewnątrz usłyszeli cichy głos tej, której szukali. ~~

- Wejdźcie, moje dzieci. Wejdźcie.

- Strzygo? - Mundus zajrzał do środka i dodał niepewnie - wezwałaś mnie prawda? Słyszałem wyraźnie twój głos. Tam, w kryjówce kruków.
- Tak, mój ptaszku. Wezwałam cię - w ciemności, słabym blaskiem zaświeciły żółte oczy - nie mogę jednak opisać swojej radości, gdy dowiedziałam się, że przyjdziecie we dwoje. Dlaczego jednak przyszliście tak późno? - spojrzała na nich srogo - teraz jest już zbyt późno na wykonanie zadania, które chciałam wam powierzyć.
- Wiedziałaś o tym? - Ami wyglądała na zdziwioną i zaniepokojoną - wiedziałaś, że przyjdziemy razem. Czy nie wiedziałaś zatem, że od wczoraj siedzimy pod twoją jaskinią?
- Ach, moje dziecko - uśmiechnęła się Strzyga - moja moc także jest ograniczona, jak moc każdego z wilków. Widziałam jednak kruki, czuwające pod moją jaskinią. Domyśliłam się, że chodzi im o was.
Mundus spuścił wzrok.
- Chcesz zatem powiedzieć, że jesteśmy tu na darmo?
- Nie. Teraz macie jednak inne zadanie... teraz to wy możecie pomóc waszym przyjaciołom uwięzionym pod ziemią.
- Jak?! Co możemy zrobić? - zapytała kotka.
- Po prostu wróćcie tam. Będę z wami. Przekonacie się, gdy ta chwila nadejdzie...
Nagle wszystko zniknęło. Znowu byli na zewnątrz. Stali nieopodal wejścia do podziemi. Las był cichy, a niebo zupełnie białe, tak jak miękki śnieg pod ich stopami. Popatrzyli na siebie z niedowierzaniem. Na czym będzie polegać ich zadanie? Jak mają pomóc przyjaciołom? Wszystko wokół nich wyglądało jak jakiś niepokojący sen...
< Max? >                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz