Wzięłam głęboki wdech. Wstałam szybko i spojrzałam na swoje odbicie w wodzie. Tak, byłam gotowa.
- W porządku - powiedziałam zrywając się z miejsca - chodźmy.
Wilk wstał powoli i z lekkim uśmiechem powiedział:
- Panie przodem.
Zamachałam ogonem i ruszyłam w stronę drewnianego mostu, który mógł nas bezpiecznie przeprowadzić na drugą stronę rzeki. W czasie marszu postanowiłam nie marnować czasu i dowiedzieć się czegoś więcej o nowym znajomym.
- Długo należysz do watahy? - Zapytałam.
- Dość długo. - Odpowiedział samiec po krótkim zastanowieniu.
- Ile masz lat?
- 5.
- Więc jesteś ode mnie starszy. - Stwierdziłam.
- Domyśliłem się tego.
Uśmiechnęłam się i skinęłam przytakująco głowa. W pierwszym odruchu uznałam to jako komplement jednak już po chwili zwątpiłam.
- Czekaj. - Powiedziałam z powagą. - Czy tobie chodzi o mój wzrost?
Jaskier spojrzał na mnie lekko zaskoczony, jednocześnie jednak miałam wrażenie, że widzę w jego oczach rozbawienie.
- Ależ skąd. - Odparł krótko po czym ruszył dalej.
Spojrzałam na niego podejrzliwie. Już po chwili jednak na moim pysku na powrót znalazł się uśmiech. Uznałam, że nie warto bardziej się w to zagłębiać.
- Wiesz... - Zaczęłam po chwili milczenia. - twoje imię kojarzy mi się z kwiatem.
Prawe ucho samca delikatnie drgnęło. Nie dostałam od niego żadnej odpowiedzi. Nie byłam do końca pewna co mam przez jego zachowanie rozumieć. Nie chciało mi się jednak nad tym rozważać więc po prostu zaczęłam mówić dalej. W ten sposób, nim zdążyłam się nawet obejrzeć znaleźliśmy się we wsi. Zajęta rozmową, głównie moimi pytaniami na które Jaskier odpowiadał, droga minęła nam bardzo szybko.
- Jesteśmy. - Stwierdziłam z lekkim zaskoczeniem. Mój wzrok szybko skupił się na niewielkim, ale wyróżniającym się wśród innych budynku. Z jego wnętrza wydobywało się słabe, ciepłe światło. Położyłam uszy po sobie i niepewnym krokiem ruszyłam w jego stronę.
< Jaskier? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz