- Witaj, Mundusiu! - uśmiechnęłam się radośnie, widząc jak ptak bezszelestnie zbliża się do nas.
- Mam przyjemność z Amber, jak sądzę? Jest pani nowa w naszej watasze. W związku z tym muszę zadać pani kilka pytań - usiadł naprzeciwko nas.
- Słucham? - zapytała niepewnie Amber.
- Ech nie zwracaj na to uwagi - machnęłam łapą - zwykłe formalności, ot co.
- Jeżeli tak zechcesz to nazwać - uśmiechnął się lekko patrząc mi prosto w oczy, tak jak robił to dawniej, kiedy siedzieliśmy razem w jaskini razem z mamą... ledwo to pamiętam.
- Nie traktuj tego jak przesłuchanie - starałam się rozluźnić i tak już napiętą atmosferę - mówiłam już. To tylko rutynowe działania. Teraz każdy nowy członek WSC przez to przechodzi. Prawda, Mundurku?
- Ech... tak, jeśli chcesz - ptak popatrzył na mnie, po czym znów wbił wzrok w ziemię.
- Wiesz, Amber, że ja i Mundurek znamy się już bardzo długo? To znaczy, całe moje życie. To znaczy, jeżeli będziesz czegoś od niego potrzebować, zawsze możesz zwrócić się do mnie - zaśmiałam się - niewielu z nas może pochwalić się takimi znajomościami.
- Taaak. Wychowywałem cię. Chociaż większość wilków już o tym zapomniała, jestem towarzyszem twojej matki - przez chwilę wydawało się, że rozpogodził się, jednak wspomniawszy o mojej matce westchnął głęboko i powiedział przymknąwszy oczy - odpowiedz już na te pytania. Nie przeciągajmy tego.
< Amber? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz