Skinęłam przytakująco głową.
- Więc tak... - Zaczęłam - Pochodzę z niewielkiej watahy, spory kawałek drogi na południe stąd. Zawędrowałam tutaj przez przypadek, szłam po prostu przed siebie a Wataha Srebrnego Chabra była pierwszą watahą jaką udało mi się spotkać po tym jak opuściłam rodzinny dom.
- Hmm... - Ptak na chwilę się zamyślił - W porządku, to wszystko co chciałem wiedzieć.
Po tych słowach pierzaste stworzenie wstało i zaczęło odchodzić. Po chwili wzbił się w powietrze i zniknął z mojego pola widzenia. Przekrzywiłam nieznacznie głowę.
- Czy on zawsze taki jest? - Zapytałam bez zastanowienia.
- Jaki?
- Sama nie wiem. - Stwierdziłam po krótkim zastanowieniu - Taki jakby z głową w chmurach?
Tak, powiedziała to wadera, która często sama zapomina o tym świecie. Oczywiście, miałam tendencje do zupełnego odbiegania myślami od tematu. Nie sądziłam, że to coś szczególnie złego ale zwykle jeśli spotykało to kogoś innego niż mnie to coś musiało być na rzeczy. Chodź może odniosłam takie wrażenie tylko dlatego, że jeszcze nigdy nie spotkałam nikogo podobnego do mnie. Kątem oka spojrzałam na Lerkę, może nie powinnam była o to pytać?
- Nie - Odparła krótko samica i dodała - Widzisz, nie było tak strasznie prawda?
Pokiwałam przytakująco głową. Wraz z waderą zabrałyśmy się w końcu za jedzenie. Nasza zdobycz smakowała świetnie, nie pamiętałam już nawet kiedy miałam okazję tak się najeść. Po posiłku odpoczęłyśmy chwilę. Szybko jednak znudziło mi się to siedzenie w miejscu.
- Hej Lerka, mogę cię o coś jeszcze prosić? - Zapytałam trochę niepewnie.
- Oczywiście, co takiego?
- Powiedziałaś wcześniej, że świetnie znasz tą okolicę. Pomogła byś mi wrócić z powrotem na tereny WSC i ewentualnie trochę oprowadzić tak abym się już nie gubiła?
< Lerka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz