sobota, 4 kwietnia 2020

Od Tiski CD Kary - "Biała Noc"

Trwałam w głębokim śnie. Dookoła widziałam tylko ciemność, nieprzeniknioną mroczą ciemność. Potem przede mną pojawiła się świetlista mgła. Wije się jak wstążka, wykonując swoje tańce i popisując się dla mnie. Nagle zwija się i wybucha, zmieniając całą rzeczywistość dookoła mnie. Wszystko jest białe, spowite mgłą i jakby stworzone z niej. Obraz zgadza się z wydarzeniami poprzedniego dnia. Widzę Polanę Życia, widzę też naszą trójkę, bawiącą się na urodzinach Talazy. Białe kształty poruszają się zgrabnie, tańcząc, rozmawiając, śmiejąc się. Widziałam też siebie, gdy straciłam panowanie pod wpływem alkoholu i pomagającą mi Karę. Zmrużyłam oczy, widząc dziewczyny rozmawiające z Etain. Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Ze spokojnej bieli kształt rudej wadery zmienił się na ognisto pomarańczowy. Kuliła się, jakby chciała się ukryć, a na jej ciele pojawiły się nieokiełznane płomienie. Poruszały się gwałtownie, jakby miały zaraz eksplodować. Potem zauważyłam coś innego. Z lasu wybiegł drugi, barwny kształt. Basior mienił się głębokimi odcieniami niebieskiego. Zbliżył się do płonącej wadery, odskakuje oparzony, po czym używa swojej mocy. Widzę dokładnie jak delikatna, niebieska poświata obejmuje czerwoną i powoli ją głuszy. Porusza się dalej, w moją stronę. Gdy wyczuwam jej zapach, momentalnie tracę kontakt i wybudzam się ze snu.
Leżałam przy drzewie. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu dziewczyn. Grupa wilków otaczała kilka osobników, przyglądając się z ciekawością, ale zachowując odpowiednią odległość. Wstałam, czując znaczącą poprawę. Nie chwiałam się już na łapach, a pobliskie drzewa niewzruszone stały prosto na swoim miejscu. Podeszłam do zgromadzenia od strony lasu.
- Kara nie martw się. Nauczysz się to kontrolować, pomożemy ci w tym. – usłyszałam Talazę.
- Co kontrolować? - spytała niepewnie. Jeju, ona nic nie wiedziała.
- Ogień - uśmiechnęłam się na wspomnienie jelenia przygotowanego na jednej iskrze lub jej sierści w promieniach wschodzącego słońca. Po wizji byłam już pewna. Dziewczyny mówiły dalej, a ja rzuciłam okiem na szaroniebieskiego gościa, stojącego nieco z boku. Spod jego łap błyskały niebieskie płomienie,  dokładnie takie, jakie widziałam przed chwilą, oplatając potężne łapy. Czerwone oczy z wyższością patrzyły na to, co się działo dookoła. Doszedł mnie smród spalonego futra i wtedy zobaczyłam opatrunek Etain, starannie założony na łapie. Sprawiał wrażenie jakby obojętnego lub znudzonego. Swoją postawą nie przypominał wilka z mgły, który podbiegł do płonącej Kary i sam uspokoił całą sytuację, przy okazji budząc mnie z pijackiego snu. Chyba że zrobił to przypadkiem.
- Kara… nawet jeśli to zrobię, to licz się z tym, że będę ci o tym przypomniał do naszej śmierci. Będziesz miała u mnie dług jak stąd do księżyca… - powiedział, a ona zaśmiała się szczerze. Odwróciłam uwagę od basiora i powiedziałam dziewczynom, że idziemy na parkiet. Noc była jeszcze młoda.
Nie wypiłam już ani kubeczka alkoholu. Tańczyłyśmy za to w najlepsze na udeptanym w trawie parkiecie. Kara uświadomiła mnie, że szary basior jest jej bratem i nazywa się Magnus. On siedział sam na skraju lasu, uważnie nas obserwując, w sposób, który niezwykle mnie irytował. Czerwone ślepia wodziły za bawiącymi się wilkami z nutą pogardy, a jednak było w nich coś ciekawego. Sierść miejscami przechodzi w granatowe refleksy, sprawiając wrażenie, że wydaje się większy. Ciekawi mnie jego moc. Co sprawiło, że razem z siostrą pojawili się w wizji? Może po prostu silne emocje wygenerowały jakieś pole magii, które wyczułam, albo może moja moc rośnie. Ta myśl mi się nie spodobała. Słyszałam już o milionach wypadków, spowodowanych przez niekontrolowane żywioły. Nie chciałabym być przyczyną jednego z nich. Wilki po tym zamykały się w sobie pod ciężarem poczucia winy.
- Gapisz się na niego - usłyszałam nad uchem Talazę. Odwróciłam się w jej stronę, a ona uśmiechnęła się znacząco. Tylko nie to. Błagam - pomyślałam, mimowolnie jeszcze raz patrząc na gbura pod drzewami. W oczach wadery wyglądało to jako skryte potwierdzenie. Potrząsnęłam głową, mając nadzieje, że jest za bardzo podpita, żeby coś pamiętać i tańczyłam dalej.
Księżyc powoli opuszczał się w stronę horyzontu. Niektórzy zaczęli się rozchodzić, muzyka już przycichła, by dać spać tym, którzy nie są w stanie doczłapać do swoich jaskiń. Nasza trójka wciąż bawiła się w najlepsze, jak nie tańcząc, to rozmawiając przy skałkach. Czułam skryte spełnienie, widząc, że obie świetnie się zaaklimatyzowały. Przyłapałam jeszcze kilka razy Karę, roztrząsającą wydarzenia związane z nową mocą, ale poza tym miałam wrażenie, że są w watasze od dawna. Talaza wytrwała najdłużej. Namawiała nas ciągle na jeszcze jedną piosenkę, ale nie miałyśmy już sił. Bardzo zniesmaczona naszym zachowaniem  w końcu usiadła, mrucząc coś, że nie umiemy się bawić. Magnus nie siedział już pod lasem, choć wątpię, by odszedł daleko. Przez chwilę trwało milczenie, aż do głowy przyszedł mi pomysł.
- Chodźcie, pokażę wam coś - wstałam gwałtownie, uśmiechając się.
- Gdzie? - zapytała Talaza, wciąż jeszcze niezadowolona.
- Zobaczycie - powiedziałam tajemniczo, po czym zaczęłam iść w kierunku przesmyku po zachodniej stronie. Moje towarzyszki podążały za mną. Nie byłam pewna, którędy dokładnie miałyśmy iść, ale nie zgubiłam się i z dumą mogłam im pokazać Wodospad Tysiąca Twarzy. Kątem oka zobaczyłam, jak obie wstrzymały wdech z zachwytu.
- Zostańmy tutaj. - poprosiła biała wadera.

< Talazo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz