wtorek, 7 kwietnia 2020

Od Talazy CD Tiski - "Biała Noc"

Prawdziwą gwiazdą wieczoru okazała się Kara. Wadera rozświetliła tę noc w przenośni, jak i dosłownym sensie. Później, gdy w mglistym świetle świtu włóczyłyśmy się po okrytych bladą poświatą górach pod komendą Tiski, której podczas pijanego snu musiał wykwitnąć w głowie jakiś wyjątkowo dobry pomysł, wesołe od wypitych procentów i dziwnym trafem jeszcze bardziej od każdego z powtarzających się raz po raz potknięciach i upadkach, z udawaną złością zażartowałam, że ruda przyjaciółka skradła mi show. Tak naprawdę nie miałam jednak powodów do narzekania. To była piękna noc, a myśląc o wszystkim, co się podczas niej wydarzyło, nie mogłam powstrzymać westchnienia, które zmaterializowało się przed moimi oczami w postaci niewielkiego białego obłoczka. Pozwoliłam mu odpłynąć ponad nasze głowy razem z harmonią śmiechu trojga głosów.
Wkrótce naszym oczom ukazał się wodospad, tak jasny i czysty jak niebo poranka. Cichy śpiew, jaki zdawała się wydawać przepływająca woda, zmusił mnie do ominięcia dumnie uśmiechniętej Tiski i podejścia tak blisko wodospadu, jak to tylko było możliwe. Zerkałam przez moment w spienioną wodę, na próżno starając się dojrzeć w niej własne oblicze, po czym schyliłam się, by się napić, dla odmiany czystej źródlanej.
Zimna woda z brutalną skutecznością postawiła mnie na nogi po bezsennej nocy, właściwie już drugiej z rzędu. Szybko jednak okazało się, że efekt nie trwał długo, jak tylko bowiem oderwałam pysk od tafli i usiadłam gdzieś na szmaragdowej trawie w pobliżu przyjaciółek, na nowo zaczęłam zmagać się ze zmęczeniem. I zimnem, które w większej części można było zapewne przypisać niewyspaniu.
Pierwsze drgawki chłodu odruchowo skierowały mój wzrok na ogniste futro Kary. Mając w pamięci jej wcześniejsze wyczyny, zastanawiałam się, czy nie poprosić jej o rozpalenie jakiegoś ogniska. Myśl ta jednak, choć kusząca, zdawała się w jakiś sposób nietaktowna. Zamiast tego spytałam, jak czuje się po odkryciu mocy.
- Dobrze – rzuciła, wzruszając głową, co równie dobrze starczyłoby za całość odpowiedzi.
- Może chciałabyś znowu spróbować? - zachęcałam.
Wadera stwierdziła, że w sumie czemu nie. Wyciągnęła łapę, nad którą po odrobienie wysiłku zatańczył ulotny czerwony płomień.
- Imponujące – rzuciłam z uśmiechem, po czym uniosłam kończynę, by wolnym ruchem zaznaczyć nią szeroki łuk przed własnymi oczami. Zza mojej białej łapy dostrzec można było błysk równie jasnego, acz bardzo ulotnego światła. Kiedy tylko zniknęło, moją uwagę przykuła Tiska, gdyż nagła myśl uświadomiła mi, że nie wiedziałam nic o żywiole ani zdolnościach drugiej z przyjaciółek.
- A ty, Tiska? - zawołałam - Jakie masz moce?
- Hmm? – wadera podniosła wzrok.
- Ona myśli o Magnusie – uderzyłam Karę w bok porozumiewawczym gestem, może mocniejszym i bardziej niezgrabnym, niż zamierzałam.
Ujrzawszy zmieszanie malujące się na twarzy szarej wilczycy, wybuchłam nagłym śmiechem. Jej wygląd zdradzał, że musiałam wyrwać ją z naprawdę głębokiej zadumy.

< Tisko? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz