Gdzieś w okolicach Wysokich Skałek znalazłam polanę z wielkimi głazami narzutowymi. Obeszłam ją dookoła, po czym przeszło mi przez myśl, że to wspaniałe miejsce do rozwijania skoczności. Na ziemi nie było żwiru, nic nie miało prawa wbić mi się w łapy. Skały jako przeszkody były ryzykowne, zawsze mogłam o jakąś zaczepić i zranić sobie kończyny. Ostrożnie zaczęłam, więc od mniejszych. Spróbowałam kilka razy, po czym dotarło do mnie, że muszę znaleźć coś o większych rozmiarach. Wraz z upływem czasu przeskakiwałam przez coraz większe kamienie. Czułam niesamowitą satysfakcję za każdym razem, gdy brałam wyższą przeszkodę.
Miałam na oku jedną skałkę. Uważnie ją zbadałam, sprawdzając, czy jestem w stanie nad nią przelecieć. Wzięłam rozbieg, moje łapy spokojnie uderzały o porośniętą trawą ziemię. Przygotowałam się do odbicia. Milisekundę przed wyskokiem na głazie znikąd pojawiła się kolorowa jaszczurka. Nagłe pojawienie się zwierzęcia, odruchowo sprawiło, że wybiłam się mocniej. W fazie lotu poczułam nieprzyjemne pieczenie, gdy łapy otarły o skałkę. Wylądowałam i natychmiast przyłożyłam tylne łapy do zimnej ziemi, żeby złagodzić ból. Gdyby nie jaszczurka, skończyłoby się o wiele gorzej. Mimo to, z dumą przyjrzałam się naprawdę wysokiej przeszkodzie i byłam bardzo zadowolona, że udało mi się ją przeskoczyć.
Gratulacje, Tisko xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz