- Dzisiaj zajmiemy się atakiem. –
usłyszałam znajomy głos. – Wiemy już, że możesz stworzyć tarczę ochronną, która
niweluje atakujące cię moce. – mówił dalej Magnus. Coś tam jeszcze gadał o tym,
że będzie trzeba sprawdzić czy działa to na każdą moc, a reszta to już zwykłe
bla, bla, bla. Przytakiwałam tylko znużona. Jego nauczycielski ton był jeszcze
gorszy od gburowatego. Nie wiedziałam, że Magnus będzie, aż tak zawziętym
nauczycielem. Może zamiast Blokera powinien wybrać fuchę nauczyciela szczeniąt?
Wyobraziłam sobie postawnego braciszka otoczonego rozszalałymi szczeniakami i
parsknęłam cicho śmiechem.
- Aż tak cię to śmieszy? – basior
zdenerwował się, ojoj lepiej nie wkurzać tego osobnika. Wstałam pospiesznie na
cztery łapy.
- Nieeee nic. Możesz powtórzyć?
Chyba jeszcze mi się trochę przysnęło. – powiedziałam kalając się swojemu „mistrzowi”.
- Ehh – westchnął basior. –
mówiłem, że Twoim zadaniem jest upolowanie tych wspaniałych jastrzębi używając
tylko twoich mocy. Już przygotowałem dla nich zakąskę, dlatego się tu zleciały. – powiedział pokazując mi dół w ziemi z
kilkoma niewielkimi stworzeniami. – Gdy ci się uda, będziesz mogła zjeść je na
śniadanie.
Trawiłam przez chwile jego słowa.
Nie mogłam ukryć, że byłam głodna, a teraz gdy poczułam zapach przynęty dla
jastrzębi, czułam to jeszcze bardziej.
- A mogę najpierw zrobić rozgrzewkę?
Ostatnio bardzo szybko się bez niej zmęczyłam. – powiedziałam a kiedy basior
pokiwał głową, ruszyłam na szybką przebieżkę. Po drodze, gdy mijałam niewielkie
krzaczki wystające z wyschniętej ziemi, próbowałam siłą woli sprawić by się zapaliły.
Gdy to nie przyniosło żadnego efektu, stanęłam przed rośliną i skierowałam w
jej stronę łapy, próbując wysłać w jej stronę energię mojej mocy. Zobaczyłam jedynie
delikatny płomień na jednej z gałązek, które jednak bardzo szybko zgasł.
Zrezygnowana wróciłam do Magnusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz