czwartek, 2 kwietnia 2020

Od Tiski - 3 trening szybkości i zwinności


Najedzona i wyspana obudziłam się, przeciągle ziewając. Przez chwilę zaskoczona, próbowałam się przyzwyczaić do panujących wokół ciemności. Potem dopiero sobie przypomniałam, że zasnęłam późnym południem. Przez chwilę zastanawiałam się, co robić, czy w ogóle jest sens ćwiczyć, gdy mało co było widać. Podświadomie jednak bardzo chciałam kontynuować trening, więc polanę otoczyły mgliste płotki, które odgradzały drzewa, a leżąca na środku kłoda oblekła się mglistą poświatą. Za każdym razem, gdy moja moc robi coś takiego, wstrzymuję oddech z zachwytu. Teraz nie mam już żadnej wymówki, zabieram się do pracy. Nocne powietrze działa mi na korzyść. Z przyjemnością pobudzam płuca do pracy, wdychając zapach drzew i trawy. Pokonuję przeszkodę, za każdym razem próbując przeskoczyć z zapasem kłodę, na razie jednak słabo mi to idzie. Gdy stawy skokowe proszą mnie o przerwę, zaczynam robić okrążenia wzdłuż bariery, starając się biec przyzwoitym sprintem. Wreszcie, cała zdyszana, po postu leżałam wyciągnięta na chłodnej trawie. Gdy uspokoił się oddech, rozciągnęłam łapy i wróciłam do swojej jaskini.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz