czwartek, 9 kwietnia 2020

Od Kary – 6 trening mocy

Magnus wydawał się jakiś inny. Częściej się uśmiechał, a jego gburowatość była wyjątkowo przygaszona.  Cokolwiek się stało… podobało mi się to. Nie znałam mojego brata jak był jeszcze szczeniakiem, ale słyszałam, że w ogóle nie był do siebie podobny. Nigdy go nie pytałam co sprawiło, że zmienił się tak drastycznie, z wesołego i przyjaznego szczeniaka.
- Twoja moc wygląda jakby była tylko i wyłącznie destrukcyjna. – basior rozpoczął swój wykład. – to samo myślałem o mojej mocy. Nie potrafiłem nad nią zapanować i ukierunkować jej na dobre tory. Jednak godziny poświęcone na ćwiczeniu, sprawiły, że doszedłem w tym do perfekcji i udało mi się zmienić charakter swojego żywiołu. Jak wiesz, nie jest destrukcyjny, jeśli sam tego nie chce. – powiedział basior, jednocześnie posyłając swój niebieski płomień po trawie. Gdy wiązka mocy zniknęła, trawa byłą nietknięta.
- Nie jestem pewny, czy jesteś w stanie zrobić to samo co ja, ale mam nadzieje, że skoro wytwarzasz ogień… to możesz też kontrolować ogień, który nie powstał z Twojego powodu. – mówiąc to wskazał pyskiem waderę, która właśnie pojawiła się na skraju plaży. Laponia wyglądała jakby płonęła żywym ogniem. Wadera jednak wyglądała na niepewną tego co ma zrobić. Nagle jednak ni stąd ni zowąd trawa w niedalekiej odległości od niej zaczęła płonąc. Nie był to taki płomień jak Magnusa. Dookoła okręgu wytworzonego przez Laponie, zaczęły pojawiać się zwęglone ślady, a nieokiełznany ogień zaczęł przybierać na sile, smagany morską bryzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz