- Twoja moc wygląda jakby była
tylko i wyłącznie destrukcyjna. – basior rozpoczął swój wykład. – to samo
myślałem o mojej mocy. Nie potrafiłem nad nią zapanować i ukierunkować jej na
dobre tory. Jednak godziny poświęcone na ćwiczeniu, sprawiły, że doszedłem w
tym do perfekcji i udało mi się zmienić charakter swojego żywiołu. Jak wiesz,
nie jest destrukcyjny, jeśli sam tego nie chce. – powiedział basior,
jednocześnie posyłając swój niebieski płomień po trawie. Gdy wiązka mocy
zniknęła, trawa byłą nietknięta.
- Nie jestem pewny, czy jesteś w
stanie zrobić to samo co ja, ale mam nadzieje, że skoro wytwarzasz ogień… to
możesz też kontrolować ogień, który nie powstał z Twojego powodu. – mówiąc to
wskazał pyskiem waderę, która właśnie pojawiła się na skraju plaży. Laponia wyglądała
jakby płonęła żywym ogniem. Wadera jednak wyglądała na niepewną tego co ma
zrobić. Nagle jednak ni stąd ni zowąd trawa w niedalekiej odległości od niej
zaczęła płonąc. Nie był to taki płomień jak Magnusa. Dookoła okręgu
wytworzonego przez Laponie, zaczęły pojawiać się zwęglone ślady, a nieokiełznany
ogień zaczęł przybierać na sile, smagany morską bryzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz