sobota, 4 kwietnia 2020
Od Kary – 2 trening siły i zwinności
Gdy moje serce zwolniło, a oddech
wrócił do normalności, wróciłam do treningu. Zrobiłam drugą taką samą rundkę
pomiędzy drzewami, poruszałam się jednak w drugą stronę, żeby nie zakręciło mi
się za bardzo w głowie. Z każdym kolejnym okrążeniem czułam się coraz bardziej
pewna. Na pewno zaliczyłam mniej upadków niż przy poprzedniej rundzie. Moje
ciało jednak czuło wyczerpanie, głównie przez zadrapania i siniaki ukrywające
się pod futrem. Gdy zrobiłam ostatnie okrążenie, nie zwalniając wybiegłam z
lasu i skierowałam się w stronę Polany Życia i znajdującego się tam wodospadu.
Gdy tam dotarłam, najpierw ugasiłam pragnienie. Później weszłam do lodowatej
wody, krzywiąc się delikatnie. Na tyle na ile nie lubiłam wody w dotyku, to
uwielbiałam mieć czyste futro. Ranki po upadkach zaczęły mnie delikatnie piec,
jednak wiedziałam, że później będzie tylko lepiej. Przepłynęłam się parę razy
pieskiem, uspakajając galopujące serce. Później zanurkowałam i płynąc pod wodą
zwiększałam swoją wytrzymałość i siłę. Wbrew pozorom, pod wodą wyjątkowo ciężko
było się poruszać i po kilku takich zanurzeniach można było poczuć zmęczenie.
Gdy wyszłam z wody, poczułam chłodne powietrze ogarniające moje ciało. Nie
czułam jednak zimna. Mimo wszystko szybko pobiegłam do swojej jaskini.
Rozpaliłam ognisko, tym razem nawet nie korzystając z krzesiwa, i położyłam się
obok niego aby jak najszybciej wyschnąć. Zjadłam resztkę porannego posiłku i dość
szybko zapadłam w sen.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz