środa, 8 kwietnia 2020

Od Tiski - 3 trening szybkości

Rano przeciągnęłam łapy, powoli wstałam i poczułam wszystkie pracujące wczoraj mięśnie. Odetchnęłam głęboko, starając się nie poruszać za bardzo czworobocznymi na grzbiecie. Musiałam ruszać każdą łapą po kolei, żeby przyzwyczaić je do funkcjonowania. Spokojnie od początku opanowywałam umiejętność poruszania każdym ścięgnem z osobna. Kiedy mogłam już chodzić, poczłapałam na północ, w stronę Skrytego Lasu. Ciekawość nie dawała mi spokoju, w razie emocji ufałam też Przyjaciołom, którzy w ciemnych miejscach czują się przecież najlepiej. Dreszcz emocji przebiegł mi po karku na wspomnienie opowieści innych wilków. Gdy dotarłam na skraj Lasku, byłam już na tyle rozruszana, że spokojnie mogłam truchtać, ale cichy niepokój ściskał mi serce. Odetchnęłam i weszłam w głąb ciemnych drzew. Mimo że zbliżało się południe, tutaj panowała mroczna poświata. Słońce przebijające się przez korony przybierało barwę głębokiego granatu. Kolor był tak bardzo podobny do wczorajszego żuka, ale wciąż nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie go widziałam. Szłam powoli, uważnie nasłuchując nieznanych dźwięków i głęboko wdychając nowe zapachy. Przystanęłam na chwilę, by moje kroki niczego nie zagłuszały. Kompletna cisza. Jakby w okolicy nie było żadnych istot ani ptaków, ani ssaków, nic. Strach narastał z każdym oddechem. Wtedy nagle bardzo blisko mnie poruszyło się coś w krzakach. Zerwałam się gwałtownie na równe łapy i nawet nie oglądając, pognałam ile sił przed siebie. Emocje zebrane podczas tej przechadzki dały mi możliwość ucieczki w zawrotnym tempie. Ciemne drzewa tylko mnie mijały, aż w końcu, właściwie bez ostrzeżenia, las się skończył, a przede mną rozciągała się spokojna toń wschodniego morza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz