-... Przepraszam, co?
To były pierwsze słowa, jakie wyszły z pyska kolorowej wadery. Dość można by rzec, że była to mieszanka nieufności jak i zaskoczenia. Oto stoi sobie nie wiadomo gdzie, przed nią jakiś obcy basior, który swoją drogą nie był stary lecz czasy młodzieńczej świetności był daleko za nim. Tak, zauważyła to już na samym początku, jednak te cechy zdawały się robić coraz wyraźniejsze z każdą chwilą.
-Dokładnie to, co powiedziałem- rzekł. Palette była pewna, że w duchu przewrócił złotymi oczyma.- Potrzebuje twojej pomocy.
-A dlaczego miałabym ci ufać? Skąd mogę mieć pewność, że faktycznie jesteśmy jednej krwi?
-Gdyby nie okoliczności, sam bym w to nie wierzył na twoim miejscu- odparł.- Jednak obecnie tym bardziej wyczuwam ducha twej matki... Chcesz dowodu?
Kiwnęła głową nie spuszczając z niego oczu. Złotooki się uśmiechnął mile.
-Gdy się urodziłaś, twoja matka nazwała cię paletą barw. Zawsze kojarzyłaś się jej z tęczą.
Paletka miała wrażenie, że dostała potężny cios w żołądek. Skąd.... I wtedy przypomniała sobie odległe wspomnienie z wczesnego dzieciństwa, kiedy to rodzice pokazali swoim szczeniętom wyjątkowe zjawisko mające miejsce na niebie.
-Jeju, co to jest mamo?- Zaświergotała niemal zaskoczona malutka waderka. Pokazywała łapką w niebo.
-To skarbie, jest tęcza- szepnęła czule matka do jej uszka. Deszcz osłabł w swej sile i wówczas była to już mocniejsza mżawka.
-To normalne?- Spytała ostrożnie. Astelle się roześmiała.
-Ależ oczywiście, że tak kochanie. Bardzo rzadko się pojawia ale jest piękna, nie sądzisz?
-Mhm!- Pokiwała głową. Ojciec z synem aktualnie się ścigali ślizgając kawałek dalej. Ich śmiechy rozbrzmiewały wesoło.- Jest bardzo fajna i kolorowa!
-Dlatego bardzo mi się z nią kojarzysz- ucałowała córkę w czubek główki po tych słowach.- Moja mała tęczo.
W jej głowie zaczęło się odtwarzać w kółko to wspomnienie. To i inne pamiętała jako szczęśliwe chwile z rodziną, jednak nie miała pojęcia, że byłoby to aż tak kluczowe.
-Astelle też miała dylemat czy nie dać ci imienia Rainbow zamiast Palette.
-Mamo, a dlaczego jestem... mam tak na imię?- Spytała jakiś czas później po deszczowym zjawisku.
-Bo nie zostałaś ostatecznie Rainbow- matka zażartowała.
Zrobiła mały krok wstecz przez dawien dawne ujawnione dwa drobne wspomnienia, które były ściśle powiązane z nią i jej matką. Spojrzała na niego już bardziej z nienazwaną obawą.
-Moja matka miała w zwyczaju układać jeden rodzaj kwiatów w odnawialnej kolejności kolorów. Uwierzę ci gdy powiesz co to były za rośliny.
-Ostrożności nigdy za wiele- kiwnął ze zrozumieniem głową. Spojrzał jednak ponownie na nią gdy się po raz kolejny odezwał.- Kochała lilie, układała je w kolejności 4 kolorów: żółtym, białym, pomarańczowym i jasnofioletowym. Nawiązywały kolejno do twego ojca, jej, twojego starszego brata i ciebie. Żółty...
bo Iskierka
biały można zawsze pokolorować, dać życie pędzlem
zawsze zaskakuje
a oczy są zwierciadłem duszy- Astelle skończyła nucić i uśmiechnęła się ciepło.- Proste do zapamiętania, prawda?
-Skąd... Skąd to wszystko wiesz?- Spytała się słabo.
-Gdy umierała myślała o was. Część jej wspomnień niejako otrzymałem.... Spisała się z wami- dodał jej otuchy.- Wykonała kawał dobrej roboty.
Wadera przez dłuższą chwilę się nie odzywała. Z lekkim trudem przyswajała najnowsze wieści. Te bliskie chwile relacji matka-córka, bliskie sercu wspomnienia matki i nagle dowód, że ten wilk stojący kawałek przed nią jednak jest jej rodziną... To było dużo do zaakceptowania. On jednak dał jej niezbędny czas do wyjścia z tego szoku. Dopiero wtedy ponownie stanęła.
-Wierzę ci- odezwała się. Pokiwał głową.
-Nawet nie wiesz, jak się z tego cieszę moja droga siostrzenico.
-Zatem,- westchnęła.- A jaką pomoc chodzi?
Złotooki basior umilkł, jak gdyby starannie dobierając słowa w celu przelania ich. Nabrał powietrza otwierając oczy w jej stronę.
-Eliminacja zła.
CD u Blue Dream
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz