Zrobiłam sobie łagodną rozgrzewkę
na plaży. Rozciągnęłam mięśnie i łapy, a później truchtem przebiegłam parę razy
w tą i z powrotem, wzdłuż brzegu. Gdy poczułam już lekki wysiłek, pobiegłam w
stronę gór. Chciałam jeszcze raz wspiąć się na górę przy wodospadzie, żeby móc
podziwiać po raz kolejny widok, tym razem w pełnym świetle dnia. Rozpoczęłam
swoją wspinaczkę u podnóża góry. Moje ruchy były dużo pewniejsze niż ostatnim
razem, a łapy stabilniej chwytały kolejne skały. Mimo wszystko w połowie drogi
na górę, poczułam zmęczenie mięśni. Dużo treningów mnie jeszcze czekało…
Niestety moja wytrzymałość fizyczna nadal była na niskim poziomie. Będąc już na
samej górze, przez kilkanaście minut patrzyłam na otaczające mnie ze wszystkich
stron ziemie. Obserwowałam zwierzęta żyjące na Polanie Życia i te żyjące na
czubkach drzew. Te drugie sprawiły, że wpadłam na pewien pomysł. Pośpiesznie
zeszłam z półki, delikatnie raniąc się przy tym. Stanęłam przed jednym z
mniejszych drzew w lasku i zaczęłam się ponownie wspinać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz