środa, 8 kwietnia 2020

Od Kary – 5 trening siły i zwinności

Siedziałam na plaży i  delektowałam się wczesnym śniadaniem. Morska bryza poruszała moją ognistą sierścią. Słońce właśnie zaczęło wschodzić, a ja już byłam gotowa na dzisiejszy trening. Musiałam się przyłożyć, jeśli chciałam wygrać konkurs Mundusa… Przegrana nie wchodziła w grę.
Zrobiłam sobie łagodną rozgrzewkę na plaży. Rozciągnęłam mięśnie i łapy, a później truchtem przebiegłam parę razy w tą i z powrotem, wzdłuż brzegu. Gdy poczułam już lekki wysiłek, pobiegłam w stronę gór. Chciałam jeszcze raz wspiąć się na górę przy wodospadzie, żeby móc podziwiać po raz kolejny widok, tym razem w pełnym świetle dnia. Rozpoczęłam swoją wspinaczkę u podnóża góry. Moje ruchy były dużo pewniejsze niż ostatnim razem, a łapy stabilniej chwytały kolejne skały. Mimo wszystko w połowie drogi na górę, poczułam zmęczenie mięśni. Dużo treningów mnie jeszcze czekało… Niestety moja wytrzymałość fizyczna nadal była na niskim poziomie. Będąc już na samej górze, przez kilkanaście minut patrzyłam na otaczające mnie ze wszystkich stron ziemie. Obserwowałam zwierzęta żyjące na Polanie Życia i te żyjące na czubkach drzew. Te drugie sprawiły, że wpadłam na pewien pomysł. Pośpiesznie zeszłam z półki, delikatnie raniąc się przy tym. Stanęłam przed jednym z mniejszych drzew w lasku i zaczęłam się ponownie wspinać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz