- Tak, właśnie to powiedziałem. –
odpowiedziałem nieco sarkastycznie, chcąc jak najszybciej zakończyć te
formalności. Agrest zmarszczył czoło.
- Dobrze, akurat nasz skład do
polowań jest bardzo niewielki. Właściwie stanowi ją jedna wadera.
- Hmm?
- Znasz Tiskę? – zapytał wilk.
Pokręciłem przecząco głową, nie przypominając sobie nikogo o takim imieniu.
- O tej porze powinna polować w
pobliżu Polany Życia. Jak się pospieszysz to zdążysz jej jeszcze pomóc.
Bez zbędnych uprzejmości ruszyłem
w stronę Polany Życia. Rozległa połać zieleni pomiędzy górami, prezentowała
najróżniejszą zwierzynę. Nadal byłem w szoku jak rozległe i różnorodne są
tereny tej watahy. Na wyspie zwykle jedliśmy ryby albo niewielkie stworzenia
leśne. Trzeba było uważać, żeby nie wybić niektórych gatunków doszczętnie, bo
nie miałyby skąd do nas przybyć kolejne. Tutaj raczej nie było takiego problemu.
Prawie każde miejsce tętniło życiem, nawet stepy, które miały do zaoferowania
tylko suchy grunt i kilka wyschłych krzaków. Nic dziwnego, że wataha jest tak
duża, każdy mógł znaleźć miejsce dla siebie. Ruszyłem przed siebie w głąb
polany płosząc przy tym większość zwierząt. Nigdzie nie wyczuwałem obecności
innego wilka i już miałem zawrócić, gdy usłyszałem:
- Czemu płoszysz mi zwierzynę? –
zapytała niewzruszenie szaro-biała wadera. Nie wyglądała jednak na złą, czy
urażoną. Przyglądałem jej się zdecydowanie dłużej niż powinienem, aż w końcu
przypomniałem sobie skąd pamiętam to umaszczenie.
- Ty jesteś tą waderą co się
prowadza z moją siostrą, tak?
- Tak… można to tak ująć, Magnus.
– mina jej trochę zrzedła, ale tylko na kilka sekund. – Co cię ty sprowadza?
Jeśli chciałeś utrudnić mi polowanie, to zdecydowanie ci się udało. –
powiedziała Tiska bez cienia złośliwości. Zachowywała się jakby nic nie było w
stanie jej urazić. Zupełnie jak dziecko, które jeszcze nie do końca rozumie
świat.
- Miałem zamiar je ułatwić.
Wygląda na to, że będziemy zmuszeni ze sobą współpracować. – powiedziałem wzdychając
ciężko. Nigdy nie musiałem z nikim współpracować. Myśl o tym pisała wyłącznie
czarne scenariusze, ale kto wie? Może ta inna droga okaże się dobrym pomysłem. Wadera
przyglądała mi się z jawnym zaciekawieniem. Po kilku niezręcznych chwilach
potrząsnęła głową jakby chciała się wybudzić ze snu na jawie.
- To kim masz być? – zapytała w
końcu Tiska.
- Blokerem.
- No to pokaż mi co umiesz, bo
jak na razie to tylko wszystko płoszysz. – powiedziała z uśmiechem wadera. Rozejrzałem
się dookoła i musiałem przyznać jej racje. Na Polanie nie zostało prawie żadnej
zwierzyny. Westchnąłem cicho i przeszedłem do działania.
- Chowają się między drzewami. –
powiedziałem wysyłając swój płomień do umysłów otaczających mnie zwierząt.
Uspokoiłem trochę najbliższe osobniki, żeby nie bały się wyjść z ukrycia. Gdy
działałem na tyle umysłów na raz, moja moc nie działała długo. Nadal jednak
wystarczająco by kilka jeleni i sarenek wyszło na polane bez obaw. W
momencie gdy wiedziałem, że efekt mojej mocy zaraz ustąpi, wysłałem wiązkę
energii po ziemi, którą dotarła do najbliższych dwóch jeleni przechadzających
się spokojnie. Zwierzęta zostały zamknięte w małym więzieniu i powoli zaczynały
panikować.
- Ja biorę tego po mojej prawej. –
powiedziałem tylko i ruszyłem w stronę zwierzyny. Gdy byłem już blisko, ściana
niebieskiego ognia rozstąpiła się, żeby Tiska mogła wbiec do środka bez
szwanku. Wadera wgryzła się w szyje drugiego osobnika w momencie gdy mój już
leżał martwy pod moimi łapami.
<Tiska?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz