środa, 8 kwietnia 2020

Od Tiski - 1 trening szybkości

W pochmurny kwietniowy dzień leżałam sobie na łące w pobliżu mojej jaskini. Kwiaty rozwinęły się już tak bardzo, że bez problemu mogłam godzinami siedzieć, wybierać najładniejsze okazy i zaplatać w wianki. Pochłonięta tym zajęciem spędziłam w tym miejscu kilka godzin. Myślałam nad następną serią treningów. Nie za bardzo wiedziałam, na czym się skupić. Ciężko było przewidzieć, co mi się przyda. Jako sprinterka powinnam zająć się szybkością i siłą, ale wciąż za mną chodziły tajemnicze zawody Mundurrka. Może to jednak zwinność albo moc powinnam rozwijać? Potrząsnęłam głową, gdy źle ułożyłam kwiaty. Przyszło mi na myśl, że nie mam wyboru i muszę zająć się ogólnym rozwojem. Jak to było? "Elita" Taaak, to brzmi kusząco - należeć do elity watahy. Dokończyłam wianek, po czym w ramach rozgrzewki pobiegłam do jaskini go odnieść. Potem opracowałam w głowie trasę i ruszyłam w las, najszybciej, na ile było mnie stać. Mijałam wielkie drzewa, a moje serce pompowało krew jak szalone. Miałam wrażenie, że ten organ chce wyrwać się z piersi i biec sam obok mnie. Szybko zaczęłam czuć ekscytację treningiem. Zatrzymałam się dopiero przed Skrytym Lasem, zziajana i szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz