sobota, 4 kwietnia 2020

Od Kary – 1 trening siły i zwinności

Po kilku dniach od zakończenia ostatniego treningu, postanowiłam wrócić do dobrego przemęczenia organizmu. Moje wypoczęte ciało zregenerowało się dobrze po ostatnich wspinaczkach. Muszę powiedzieć, że spodobało mi się wspinanie, a bycie na wysokości i dosięganie najwyższych punktów na naszych terenach dawała mi nie małą satysfakcję. Najpierw jednak śniadanie i rozgrzewka. Ruszyłam na polanę życia i obrałam na cel jelonka. Skupiłam ciało i umysł i rozpoczęłam polowanie. Moje łapy jakby szybowały i czułam ogarniające mnie wewnętrzne ciepło. Dość wyczerpująca gonitwa zakończyła się moim zwycięstwem. Wróciłam szybko do swojej jaskini i szybciutko podpiekłam mięso. Delektując się swoim śniadaniem, poczułam chęć położenia się i polenienia się jeszcze trochę. Jednak jakiś uparty głos w mojej głowie zabronił mi i kazał brać się do roboty. W końcu zawody Mundusa same się nie wygrają… w głowie miałam nadal wspomnienia z ostatniej imprezy i wiedziałam, że czeka mnie także solidny trening moich nowo odkrytych mocy. Z bojowym nastawieniem wybrałam się do Lasku i zaczęłam biegać wokół robiąc sobie tor przeszkód z otaczających mnie drzew i ich korzeni. Po kilkunastu dość solidnych upadkach, mogłam powiedzieć tylko tyle, że byłam zmęczona. Usiadłam na chwilę przy jednym z drzew i zaczęłam wylizywać świeże zadrapania od upadków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz