środa, 8 kwietnia 2020

Od Tiski - 4 trening szybkości

Skierowałam się na południe. Piasek przylepiał się do łap, a za mną powstawała ścieżka z moich śladów. Morze było dzisiaj bardzo spokojne. Łagodne fale głaskały brzeg, zostawiając tam swoje pióra z piany. Byłam ciekawa, jak daleko znajduje się najbliższy ląd. Kara, ruda wadera, którą niedawno poznałam i bardzo polubiłam, pochodzi zza wody. Zdałam sobie sprawę, że nigdy nie zapytałam, jak w ogóle się tutaj znalazła. Przyjemny wiatr wiał mi w sierść, a ja doszłam do miejsca, gdzie swoją jaskinię ma moja znajoma. Nie było jej w środku, zdecydowałam się więc, że na nią poczekam. Czas spędziłam na bieganiu wzdłuż wody. Plaża była pokaźnych rozmiarów, mogłam bez trudu rozwijać prędkość. Podłoże osuwało się pode mną, dlatego musiałam włożyć więcej wysiłku w trening. Czasem przechodził mnie zimny dreszcz, gdy większa fala pomoczyła mi futro. Dobiegłam do granicy ze stepami, oddech miałam przyspieszony, ale wciąż nie czułam zmęczenia. Wracając, podkręciłam tempo. Nie musiałam uważać na korzenie ani na inne przeszkody, biegłam upojona wiatrem świszczącym mi w uszach. Z oddali zobaczyłam Karę, krzątającą się przy swojej jaskini. Starałam się biec jeszcze szybciej, aż w końcu dobiegłam do niej i z uśmiechem na pysku przywitałam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz