Przymknęła oczy na szary świat, chłonąc zapach soli. Silny i
nieco drażniący, zdawało się, że przeszywał jej ciało na wskroś, a jednocześnie
był tak znajomy, niemal święty swoją antycznością.
Wierzyła, że to jej pomoże. Czy było w tym coś dziwnego? W
ciemności szuka się gwiazd; po osiągnięciu dna wypatruje się boga. To tutaj, w
najświętszym miejscu, jakie dane jej było poznać, jedynym kościele, jaki
odwiedziła w życiu, szukała oczyszczenia z wrzodów choroby i brudów komunalnej
jaskini, gdzie zdrowiejący stykali się z umierającymi. Dawno wżarły się one głęboko poniżej futra i skóry. Tutaj przychodziła, by wyszeptać swe troski i
zmartwienia w surowym, a jednak ciepłym uścisku fal, czekając od nich
rozgrzeszenia i uzdrowienia.
Gdy wreszcie poczuła się czysta, wolna od niewidzialnego
brudu, powoli wysunęła się na brzeg, zostawiając za sobą szarości
niespokojnego, tańczącego do drżenia pierwszych strun burzy morza oraz
niepewność horyzontu. Z całych sił starała się nie myśleć o niczym, chciwie
zagarniając do serca cienkie nitki spokoju. Ostatecznie pomogła jej w tym
postać, której nie spodziewała się ujrzeć na morskim brzegu.
Każdy, kto tu przychodzi, jest moim bratem. Uśmiechnęła się
do siebie, ośmielona wspomnieniami wszystkich dni, w których jej rudowłosa
przyjaciółka, mieszkanka plaży, jak i również miłośniczka tego miejsca, zabrała
ją nad morski brzeg.
Gdy podeszła bliżej, okazało się, że to jednak siostra.
Wadera o pięknych fioletowych oczach, w których kryło się jakby coś więcej.
Czy to ich spojrzenie tak ją zmroziło, zmieniając jej pewne dotychczas kroki w ostrożny chód ofiary, czy to tylko chłód wiosennego morza tak napiął wszystkie
jej mięśnie? Próbując panować nad ciałem, usiadła przy nieznajomej.
– Pokój – przywitała się pierwszym, co wpadło jej do głowy,
rozkojarzona już widokiem szarych jak żelazo fal.
– Witaj, i niech Wielka Bestia raczy pobłogosławić twój
dzień – słowa brzmiały jak wyuczona formułka, dlaczego więc nieznajoma
wypowiedziała je z takim żarem?
Talaza się nie bała. Nie drgnęła, choć po jej ciele rozlał
się zastrzyk adrenaliny, jakby naznaczony zbyt wieloma bliznami organizm
instynktownie szykował się do walki.
– Kim jest Wielka Bestia? – rzuciła, po czym pchnięta jakimś
nagłym wyrzutem, szybko dodała – Kim ty jesteś?
< Wyko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz