Trzeci z nich, zdawało mi się najmłodszy, miał tylko nóż.
Ostrożnie skradał się po zielonym lesie, w obronnym geście ściskając narzędzie
w wyciągniętej dłoni. Zdawało się, że atak od tyłu przysporzy mi szybkie
zwycięstwo, najwyraźniej jednak odrobinę przeceniłam własne umiejętności, nim
bowiem zdążyłam zatopić białe kły w szczupłym ciele chłopaka, cięcie noża na
gardle stało się przyczyną nie tylko mojego zatrzymania, ale i upadku. Upadku,
po którym trzeba było błyskawicznie wstać, bo uniesiony nóż już zdążył ponownie
zabłysnąć nad moją głową. Warcząc niepohamowanie, cofnęłam się, by w
bezpiecznej odległości przycisnąć łapę do rany. Nie poczułam silnego
krwawienia, dlatego z szeptanym przekleństwem na ustach przeszłam do kolejnego
ataku, szybko wgryzając się w nogę przeciwnika. Nim odskoczyłam, nóż zdążył
ciąć mnie po plecach, prześlizgując się także na fragment tylnej lewej łapy.
Dysząc z bólu i zmęczenia, ostatkiem sił zdobyłam się na jeszcze jeden atak.
Przeprowadzony od tyłu i tym razem w pełni udany skutecznie pozbawił człowieka
równowagi. Runął na kolana, opierając instynktownie dłonie na ziemi, przez co
nóż wypadł mu z ręki.
Ta walka kosztowała mnie najwięcej, dlatego z pełną
satysfakcją pozbawiłam rozbrojonego przeciwnika życia, szarpiąc jego szyję tak
długo i intensywnie, że głowa prawie odczepiła się od tułowia. Nie mając wiele
do stracenia, pożywiłam się jego wnętrznościami, by odzyskać siły, po czym
odeszłam, zabierając w pysku szeroki nóż myśliwski. Wcześniej miałam nadzieję,
że szybko uda mi się zapomnieć o całej sytuacji, teraz jednak wiedziałam, że
cenne trofeum będzie przypominać mi o śmierci trojga ludzi, za każdym razem,
kiedy na nie spojrzę.
Gratulacje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz