piątek, 3 kwietnia 2020

Od Talazy – 7 trening szybkości i zwinności

Trzeci z nich, zdawało mi się najmłodszy, miał tylko nóż. Ostrożnie skradał się po zielonym lesie, w obronnym geście ściskając narzędzie w wyciągniętej dłoni. Zdawało się, że atak od tyłu przysporzy mi szybkie zwycięstwo, najwyraźniej jednak odrobinę przeceniłam własne umiejętności, nim bowiem zdążyłam zatopić białe kły w szczupłym ciele chłopaka, cięcie noża na gardle stało się przyczyną nie tylko mojego zatrzymania, ale i upadku. Upadku, po którym trzeba było błyskawicznie wstać, bo uniesiony nóż już zdążył ponownie zabłysnąć nad moją głową. Warcząc niepohamowanie, cofnęłam się, by w bezpiecznej odległości przycisnąć łapę do rany. Nie poczułam silnego krwawienia, dlatego z szeptanym przekleństwem na ustach przeszłam do kolejnego ataku, szybko wgryzając się w nogę przeciwnika. Nim odskoczyłam, nóż zdążył ciąć mnie po plecach, prześlizgując się także na fragment tylnej lewej łapy. Dysząc z bólu i zmęczenia, ostatkiem sił zdobyłam się na jeszcze jeden atak. Przeprowadzony od tyłu i tym razem w pełni udany skutecznie pozbawił człowieka równowagi. Runął na kolana, opierając instynktownie dłonie na ziemi, przez co nóż wypadł mu z ręki.
Ta walka kosztowała mnie najwięcej, dlatego z pełną satysfakcją pozbawiłam rozbrojonego przeciwnika życia, szarpiąc jego szyję tak długo i intensywnie, że głowa prawie odczepiła się od tułowia. Nie mając wiele do stracenia, pożywiłam się jego wnętrznościami, by odzyskać siły, po czym odeszłam, zabierając w pysku szeroki nóż myśliwski. Wcześniej miałam nadzieję, że szybko uda mi się zapomnieć o całej sytuacji, teraz jednak wiedziałam, że cenne trofeum będzie przypominać mi o śmierci trojga ludzi, za każdym razem, kiedy na nie spojrzę.

Gratulacje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz