środa, 8 kwietnia 2020
Od Tiski - 2 trening szybkości
Siedziałam nisko na łapach przed Skrytym Lasem, odpoczywając po treningu. Ciekawiło mnie, co w nim jest. Wewnętrzna potrzeba szukania przygód, która wywiodła mnie z rodzinnego domu, domagała się teraz uwagi. Na razie jednak byłam zbyt zmęczona, by wchodzić na nowy teren. Szczególnie że krąży o nim tyle plotek. Położyłam głowę na łapach, czekając, aż uspokoi mi się oddech. Na źdźble trawy przed moim nosem pojawił się błyszczący żuk. Przyjrzałam się mu z zainteresowaniem. Głęboka czerń miejscami przechodząca w granatowy była dziwnie znajoma. Nie byłam w stanie przypomnieć sobie, gdzie widziałam podobny kolor. Owad wspinał się na szczyt trawy, prezentując swoją barwę pod wszelkimi kątami promieni słonecznych, przedzierających się przez gęste korony drzew. Gdy był odpowiednio wysoko, rozłożył skrzydełka i odleciał. Śledziłam przez chwilę znikające cudeńko. Wtedy poczułam burczenie w brzuchu. Na polowanie wybrałam się na południe, oddalając się od tajemniczego lasu. Ostrożnie szłam po miękkiej ziemi, uważnie wypatrując śladów. Sprawnie wytropiłam szaraka, niestety podeszłam ze złej strony. Zwierzę wyczuło mój zapach i rzuciło się do ucieczki. Nie miałam wyboru, byłam już tak głodna, że musiałam pobiec za nim. Miał dużo przewagi, ale ja przecież jestem w trakcie treningu. Wytężyłam wszystkie mięśnie, żeby dosięgnąć obiadu i w końcu się udało. No to tyle z mojego odpoczynku, pomyślałam. Zjadłam obiad i nie byłam w stanie nawet podnieść łapy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz