Azair miał parę wyjść z tej sytuacji.
Mógł przyznać się do wszystkiego i wkopać nie tylko siebie, ale i swoich przyjaciół. Mógł oznajmić, że tylko on zabijał, a tamci byli niewinni.
Ale mógł też zdradzić Rutena. Wskazać go jako jedynego mordercę.
W ten sposób Aza i Mundus mogliby odejść wolni, a sprawiedliwości i tak stałoby się zadość.
Był tylko jeden problem...
On kochał Rutena. I nawet pomimo całej jego nienawiści, nie potrafiłby tak po prostu go wydać.
Została też opcja zwyczajnego kłamstwa. Nie wiedział, co powiedział im Ruten, ale mógłby założyć się o swój własny łeb, że powiedział im, że jest niewinny.
Co więc powinien "zeznać"? A jeśli Ruten przyznał się do wszystkiego? Jest nieobliczalny!
No właśnie...
— Nie rozumiem, dlaczego zostaliśmy zatrzymani — odezwał się w końcu. I zanim ktokolwiek zdążył mu przerwać, już kontynuował:
— Byłem na tropie — westchnął, uśmiechając się w duchu, gdy zobaczył przejęcie na pyskach wilków. — Ruten i Mundus pomagali mi, bo też chcieli ująć przestępcę. Szukaliśmy dosyć długo, aż w końcu natra...
— Dlaczego akurat oni? — przerwał mu jeden z basiorów.
— Przepraszam, wiem, że powinienem zgłosić się do któregoś ze śledczych — oznajmił. — Ale akurat oni napałętali się podczas znalezienia śladów i uparli na czynny udział. Nie mogłem ich spławić. Miałem dobre intencje... Wracając, natrafiłem na trop. Ktoś widział, jak zakrwawiona wadera w ciąży, kuśtykając, uciekała między drzewa. Znalazłem więc wszystkie ciężarne w okolicy, jednak żadna nie pasowała do opisu.
W końcu, po wielu próbach... Spotkałem ją. Wszystko wskazywało na to, że jest niezrównoważona psychicznie. Razem z Rutenem i Mundusem obserwowaliśmy ją jakiś czas i okazało się, że to ona jest sprawczynią tych wszystkich morderstw.
Przygarnęliśmy ją do nas, żeby mieć ją na oku (najwidoczniej była bezdomna). W międzyczasie urodziła dziecko, którym teraz się opiekujemy.
— Więc gdzie jest teraz ta wadera? — zapytała obecna w jaskini wilczyca.
— Nie żyje. — Azair westchnął ze zmartwionym wyrazem pyska, jakby zastanawiał się, co na ten zbieg okoliczności powiedzą jego koledzy. — Kiedy zaproponowałem jej wizytę u naszego psychologa, albo właśnie u reszty śledczych, wpadła w szał. Popełniła samobójstwo, zanim zdążyłem ją zatrzymać.
< Ruten? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz