wtorek, 17 września 2019

Od Konwalii Jaskry Jaśminowej CD Szkła - "Zapach Piasku"

To było nowe, ale jednocześnie dziwne uczucie.
Dorosłość.
Jako szczeniak niezbyt się nad tym zastanawiała, bo, jakby nie myśleć, cały czas była zajęta. Ale teraz? Pomimo pracy miała czasu a czasu.
Nieformalnie objęła stanowisko zielarza, bo na formalne załatwienie spraw nie było szans - do tego potrzebny był Alfa, którego jednak... Ekhem... Nie było.
A więc po prostu zbierała zioła i zanosiła je tym, którzy tego potrzebowali, czyli głównie medykom. Dzięki "praktykom" u Matki sprawnie oddzielała jedne liście od drugich, pomimo tego, że nie znała ani jednej nazwy. Kobieta nie potrafiła mówić, a zsyłaniem wizji nie była w stanie przekazać jej wszystkiego...
Zapuściła się dosyć daleko. Tereny WSC minęła chyba już dawno. Niby miała tylko znaleźć pewien mały kwiatek, ale ciekawość przewyższyła obowiązek. Nigdy tu nie była.
Atmosfera wydawała się inna od tej w WSC, ale jednocześnie bardzo podobna, jakby obie te watahy łączył wspólny mianownik. Nie znała nazwy tego miejsca, nikt się z nią tym nie podzielił.
A więc poszukiwania na własną łapę, czyli to, co tygryski lubią najbardziej...
Ruszyła przed siebie, omijając jakieś wystające korzenie czy kamienie. Po jakimś czasie trafiła na skupisko gór, poznaczone paroma zaledwie jaskiniami. Przed jedną z nich, tą położoną najniżej, parę wilków rozgrzewało się przy ognisku.
Zaciekawiona Konwalia podeszła bliżej, chcąc przyjrzeć się zgromadzonej tam grupie.
Okazało się, że składa się wyłącznie z basiorów. Większość z nich wyglądała względnie normalnie, poza paroma wyjątkami: jeden z nich miał czerwoną sierść, a jeszcze inny granatową.
— No proszę, proszę, kogo my tu mamy! — zawołał jeden z nich, zauważywszy białą waderę. — Podejdź bliżej, kochanie, nie zrobimy ci krzywdy.
Basiory szybko ścisnęły się, tak, że między brązowym a czerwonym zrobiło się jeszcze jedno miejsce siedzące.
Konwalia zrobiła szybki rachunek w głowie, po czym wzruszyła ramionami i podeszła do nich, zajmując zrobione przez nich miejsce przy ognisku.
— Skąd jesteś, mała? — zapytał jeden, o jasnym kolorze sierści.
— Z WSC — rzuciła, uśmiechając się rozbrajająco.
Po grupie przeszła fala śmiechu.
— I zapuszczasz się aż tutaj? Długo zajmie ci wracanie — zauważył ten czerwony. — Jeśli chcesz, mogę cię przenocować!
Kolejny ryk śmiechu.
— Byłoby miło — odrzekła Konwalia, nie do końca łapiąc sens jego zaproszenia.
Porozmawiali jeszcze chwilę, po czym zaczęli się rozchodzić. Po jakimś czasie została tylko Konwalia i czerwony basior, który, jak się dowiedziała, na imię miał Sound.
— No, kochanie, zapraszam w moje skromne progi... — Sound uśmiechnął się szelmowsko i przepuścił ją w wejściu do jego jaskini.
— Przytulnie — zauważyła uprzejmie, rozglądając się dookoła.
— A będzie jeszcze bardziej — obiecał, podchodząc bliżej niej i nachylając się nad jej uchem. — Wiesz dlaczego?
Konwalię przeszedł dreszcz.
— Niekoniecznie — wyszeptała z lekkim uśmiechem. Cała sytuacja zaczynała się jej coraz bardziej podobać.
— Bo teraz pokażę ci coś bardzo przyjemnego. Obiecuję, że ci się spodoba...



Wyszła z jego jaskini nad ranem, zanim Sound jeszcze się obudził. Chciałaby zobaczyć jego minę, kiedy zorientuje się, że już sobie poszła. W nocy zasugerował jej, że chciałby powtórkę z rana.
Jednak Konwalia zmieniła jego plany, kierując się z powrotem do WSC. Po drodze wypiła trochę wody ze strumienia i upolowała małego zajączka.
W końcu dotarła na tereny swojej watahy. Nie przeszła jednak dużo, gdy zauważyła sylwetkę basiora.

< Szkło? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz