niedziela, 22 września 2019

Od Kzeris CD Szkła

Gdy tylko zdołałam otworzyć oczy, poczułam ostry ból w całym ciele. Nie mogłam się jednak ruszyć. Czarne pasy trzymały mnie mocno w pozycji leżącej na jakimś dziwnym, czarnym podeszcie. 
Pisnęłam z bólu. 
- Spokojnie kochana, zaraz przestanie boleć. - ten głos, głos Dylana. Zamarłam w bezruchu. Nie tylko nie on. Chciałam się jak najszybciej wydostać z tego piekła. Szkło! Został sam! Muszę do niego wrócić! Tylko, że te pasy na nic mi nie pozwalają!
- Nie wydostaniesz się z nich tak łatwo. Nie pozwolę ci odejść. Jesteś dla mnie cenna. Pomyśl ze swoim pseudo psim rodowodem i talentem twojego demona będziesz niepokonana. - Pisnęłam głośno. Dylan uśmiechnął się. - Teraz pora na twój lek kochana, potem poczujesz się lepiej. - odparł. Poczułam jak wbija w moja łapę strzykawkę. Poczułam jak odlatuję.


Perspektywa Dylana

Nareszcie ta suka wróciła. Teraz nie pozwolę jej uciec. Nie wydawałem na nią fortuny, by latała wolna po świecie. Cieszę się, że wróciła. Dodatkowo przyprowadziła kolegę. Widać, że to wilk. Wilk walczący z psami? Ciekawy pomysł. Gdy podałem kochanej Kzeris leki, zasnęła, a ja zostawiłem ją w rękach mojego znajomego. Sam udałem się do nowego przybysza. Widziałem jak stara się wydostać. Zaśmiałem się pod nosem. 
- Wiedzę, że twardy z ciebie zawodnik. Spokojnie wilczku. Jeśli nie będziesz nadawał się na walki wrócisz do swojego lasku. - odparłem. Kucnąłem przy klatce, by bliżej się mu przyjrzeć. Był naprawdę niezwykły. Mimo iż nie jestem znawcą wilków, to z pewnością tego tu mogę nazwać dumnym przedstawicielem tego gatunku. Był większy i mądrzejszy. Trudno będzie go zmusić do współpracy, ale znam ludzi. 
- No mały, pora na mnie. Muszę zajrzeć to Kzeris. - gdy to powiedziałem wilk zawarczał. - Spokojnie. Nie zabijemy jej, raczej ulepszymy. Taka maszyna to skarb.- zaśmiałem się i wróciłem do piwnicy. Kzeris właśnie budziła się ze śpiączki.


Powrót do Kzeris

Otworzyłam oczy, lecz wszystko co widziałam było niewyraźne i rozmazane. Nie mogłam niczym ruszyć. Czułam się tak jakby każda część mojego ciała ważyła minimum tonę. Słyszałam głosy, które na początku były niewyraźne, lecz po chwili byłam w stanie je zrozumieć. 
- I jak z nią? 
- Dostała leki oraz przeszła operację wzorowo. 
- Czyli wszystko poszło zgodnie z planem? 
- Tak. Czip umieściłem w łapie, więc jej już nigdy nie zgubimy, dodatkowo wprowadziłem do jej ciała pewną substancje, która ma pomóc jej podczas używania Demona. 
- Jak to będzie działać? 
- Kzeris nie będzie już tak często mdlała. Dodatkowo powinna odczuwać mały szal, gdy poczuje krew. 
- Czyli będzie lepsza w walce na śmierć i życie? 
- Z pewnością.
- A co z tym nowym? 
- Jak to co? 
- Może go też udoskonalić? 
- W wilki to ty lepiej nie brnij. Psy są głupsze od tych diabłów i są posłuszne człowiekowi. 
- A Kzeris? Jest przecież wilkiem. 
- Pamiętaj, że jest mieszańcem. To sprawia, że jej geny są zaburzone. 
- Racja. Ale skoro jest mieszańcem to czemu do jasnej cholery nie chce walczyć?!
- Odziedziczyła upartość po wilkach, a łagodność po psach domowych. Pewnie dlatego. No cóż na mnie pora. Mam jeszcze paru pacjentów. 
- Powodzenia druchu. Dziękuję za pomoc. 
- Polecam się na przyszłość. - po tych słowach usłyszałam odgłos otwierania i zamykania drzwi. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ciele. 
- No mała, trzymaj się.- powiedział głos podobny do Dylana. Poczułam jak ktoś mnie klepie, a następnie znów ktoś opuścił piwnicę. Z pewnością był to Dylan i jakiś . Nagle znów poczułam, jak tracę siły i znów zamknęłam oczy.


<Szkiełko?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz