— Konwalia. Po prostu Konwalia — mruknęła w przyjemnej parodii jego poprzednich słów. Uzyskała upragniony efekt - basior z powrotem się uśmiechnął.
— Minęło dużo czasu, prawda? — zapytała, zwracając wzrok na drzewa. — Nim się obejrzymy, nasze stare kości będą bielić się w blasku słońca, oczywiście zakładając, że nie zeżrą ich jakieś inne leśne zwierzęta...
Zachichotała, widząc jego zdziwioną minę.
— Przepraszam, myślałam na głos — oznajmiła, mrugając do niego zalotnie. — A więc... Śledczy, huh? Dosyć... Odpowiedzialna pozycja.
— Radzę sobie — odchrząknął, uśmiechając się do niej.
— Nie wątpię. Wyglądasz na basiora, który... — Tu zmierzyła go szybkim spojrzeniem. — Potrafi wiele znieść.
Trudno było nie zauważyć, że aparycja Szkła prezentowała się nadzwyczaj interesująco.
— A tak swoją drogą, skoro już tu jesteś, może pomógłbyś mi w poszukiwaniach? Chyba że masz... No wiesz... Jakieś śledztwa do przeprowadzenia... — zapytała, ruszając przed siebie. Tak jak się spodziewała, Szkło dotrzymywał jej kroku.
— Zależy, czego szukasz — odpowiedział jej.
— Rośliny — mruknęła. — Całkiem zwyczajnej, zielona łodyżka, zielone listki w kolorowe plamki.
— Dobrze...
Zajęli się więc rozglądaniem. Szli tak jakiś czas, co parę minut rzucając jakimiś krótkimi zdaniami.
Wreszcie Szkło wykrzyknął:
— To ten?
Konwalia szybko do niego podeszła.
— Tak, dokładnie! Dziękuję, Szkło!
Pocałowała go przelotnie w policzek w podzięce.
— Poczekaj, zerwę go — mruknął basior, zakłopotany nieco całusem.
— Nie, nie, nie — zaprotestowała, odciągając go lekko. — Nie możesz go zerwać, wyżarłby ci skórę i mięśnie aż do kości. Jest silnie trujący.
— Więc jak masz zamiar...
— Mam antidotum — przerwała mu. — Wcześniej już nasmarowałam nim dziąsła, więc roślina nie zrobi mi krzywdy.
Ostrożnie i powoli złapała w zęby łodyżkę i wyrwała ją szybkim ruchem razem z korzeniami. Wsadziła roślinę do torby przy swoim boku.
— No i już, po sprawie — oznajmiła z miłym uśmiechem. — Zechciałbyś mnie może odprowadzić do jaskini? Bardzo miło mi się z tobą przebywa...
— Oczywiście — odparł Szkło, prawie automatycznie.
Konwalia posłała mu jeden ze swoich najlepszych uśmiechów i ruszyła w stronę swojego mieszkania.
— Więc... Ptaszki ćwierkają, że wiele wilków z WSC chciałoby cię widzieć na stołku przywódcy... — zagadnęła, zerkając w jego stronę.
< Szkło? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz