Za radą szarej wadery, Tiski, udałam się na północny zachód, ku Różanemu Wodospadowi. Niewiele się zmieniło od czasu mojego ostatniego pobytu, może tylko różane zarośla po prawej stronie wodospadu się lekko przerzedziły. Krzewy powoli przekwitały, większość kwiatów miała brązowo-beżową barwę, co dawało niezbyt sympatyczne, a zarazem piękne w swej istocie połączenie. Z początku na miejscu nikogo nie zauważyłam, wokół panowała niczym niezmącona cisza wypełniona szumem spadającej kaskadami wody. Zaczęłam obchodzić jeziorko dookoła. Dopiero wtedy, mniej więcej w połowie drogi, zauważyłam w gąszczu ciemno-szarą sylwetkę basiora. Siedział zwrócony do mnie tyłem. Prędko się zorientował i odwrócił głowę, koncentrując spojrzenie swych żółtych oczu na mojej osobie. Z początku skojarzyły mi się z osobą Rutena, ale po dokładniejszej obserwacji można było dostrzec sporą różnicę w ich wyrazie.
— Czy mam przyjemność z posłem Agrestem...? - spytałam, machając lekko ogonem.
— Tak, Agrest w każdym calu. W czym mogę pomóc? - odparł pewnym siebie tonem wilk, stając naprzeciwko mnie. Był raczej szczupłej budowy, niewysoki, ale nadrabiał mocno te cechy swoją postawą.
— Na północy, dość blisko naszych terenów krąży jedna wataha. Może być naszym potencjalnym sojusznikiem. - powtórzyłam właściwie informację, którą otrzymałam od "wojska" - nie można było nazwać go pełnoprawnym wojskiem ze względu na brak dowódcy. Wszystkim kierowała garstka najbardziej ogarniętych wilków dobrej woli, ratując system i prawa watahy od całkowitego upadku, jednak żadnego z nich nie można było nazwać przywódcą.
— O tak, w tej chwili sojusznicy nam się bardzo przydadzą. - basior pokiwał głową ze zrozumieniem. Sprawiał raczej dobre wrażenie, mimo swojej śmiałości graniczącej z dumą.
— Mamy się tam wybrać, w celu zawarcia przymierza. Ma jeszcze dołączyć ktoś trzeci.
— Wspaniale. To dosyć niecodzienna sprawa, nieprawdaż? Miło mi cię poznać...
— Notte, wzajemnie. - automatycznie na moim pysku zawitał nieznaczny, kulturalny uśmiech.
<Agrest? Podoba ci się taka akcja, czy raczej pójść inną drogą?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz