Konwalia była przerażona.
Tragiczny los. Okrutna Śmierć.
Tyle o niej rozmyślała, aż w końcu ona sama przyszła do niej dać znać, że nawet zwykłe fantazjowanie ma swoje konsekwencje.
Jej mama nie żyje.
Jej mama. Nie żyje.
Nie ważne, ile razy to sobie powtarzała, słowa nie traciły na mocy. Wręcz przeciwnie, im więcej razy rozbrzmiewały w jej umyśle, tym realniejsze się stawały. Szept rozpaczy wylewał się z jej pyszczka.
Zostali jej tylko Ruten, Azair, Mundurek i Iryd.
Czwórka z piątki.
Jak długo będzie trwało to przerażające odliczanie? Ile czasu minie, zanim z piątki zostanie tylko trójka, dwójka, aż Konwalia osunie się w otchłań samotności?
Czuła, jak szloch wstrząsa jej maleńkim ciałkiem.
Mamo, och, mamo!
Dlaczego ją zostawiłaś?
Właśnie, Yen, dlaczego opuściłaś swoją małą córeczkę?
Nie widzisz, jak płacze? Jak łzy płyną po jej policzkach, jak walczy z całych sił, żeby nie upaść na trzęsących się nogach?
Ujmuję jej drobny pyszczek w swoje długie, kościste dłonie. Przyciągam ją bliżej.
Przypatrz się jej. Nie czujesz się winna?
Wyciągasz do niej łapy, ale nie sięgasz. Nie możesz sięgnąć. To tylko iluzja, którą dla ciebie stworzyłam.
— Nie mogłam nic zrobić! — próbujesz się bronić, wręcz panicznie pragnąc dotknąć ciała małej Konwalii. Jednak dusze nie mają prawa integrować z żywymi.
Czeka ją wiele bólu ze strony jej najbliższych.
— Nie mogłabym ich powstrzymać. — Krzywisz się, przykładając łapę do otwartej rany na brzuchu.
Mogłabyś jej dać nadzieję, ukojenie.
Nawet nie próbowałaś się bronić.
Uśmiecham się, a kły trącają moją wargę, otwierając zabliźnione ranki.
Zanosisz się jeszcze większym szlochem, dalej wyciągając bezradnie łapy.
Cmokam z niesmakiem, patrząc na twoją rozpacz.
I tak masz szczęście, że pozwoliłam ci ją jeszcze zobaczyć.
Nie dla wszystkich to robię.
Azair spojrzał w przestrzeń ze zmarszczonymi brwiami.
— Nie możemy tak po prostu odejść — oznajmił. — Musimy ukryć dowody, bo jeśli spotkała Szkło, na pewno powiedziała mu, że byliśmy przy martwym ciele tej wadery. Jeśli teraz uciekniemy, zacznie nas podejrzewać.
< Ruten? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz