piątek, 27 marca 2020

Od Tiski - 5 trening szybkości i siły

Minęło już trochę czasu i powoli zaczynam czuć różnicę. Po nocy przy Wodospadzie poszłam dalej na południe. Rozruszałam się na tyle, by obudzić serce do pracy i dotarłam na rozległą równinę. Płaska przestrzeń była pokryta nielicznymi roślinami, zebranymi w grupy jak paczki szczeniaków, które nie chcą, by to, co mówią, usłyszeli dorośli. To idealne miejsce na rozwijanie prędkości. Starałam się pokonać jak najszybciej krótkie odcinki i z zadowoleniem stwierdziłam, że idzie mi dużo łatwiej niż wcześniej. Biegłam, mając przed sobą stepy, a nad nimi niebo usiane kłębiastymi chmurami. Wyobrażałam sobie, że mogę dobiec do horyzontu, że każdy krok sprawia, że jestem bliżej nieba. Gdy zbliżyłam się do niskiego drzewka, który służył mi jako meta, zrezygnowałam z odcinków i puściłam się dalej, dając się ponieść zgromadzonej energii. Biegłam i nic więcej się nie liczyło. Poczułam, że stać mnie na więcej, że mogę biec szybciej i dalej. W końcu musiałam się zatrzymać, byłam naprawdę szczęśliwa, czując wszystkie mięśnie, które tyle zrobiły by dotrzeć do chmur. Jak dla mnie, już byłam wśród nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz