sobota, 28 marca 2020

Od Kary – 2 trening siły i szybkości

Wypłynęłam nagle z wody. W pysku trzymałam dwa dorodne łososie, które nadal wierzgały swoimi płetwami. Dopłynęłam do brzegu pieskiem, po drodze zaciskając coraz bardziej kły na zdobyczach. Na plaży położyłam się ze zmęczenia, a jedzenie wylądowało na moich łapach. Normalnie bym chociaż trochę przysmażyła rybki, ale teraz musiałam się szybko zregenerować i wracać do treningu. Dawno się tak nie zmęczyłam po trzydziestu minutach biegania, długa droga mnie czekała…
Po małej przekąsce postanowiłam wybrać się  na przebieżkę wzdłuż lasu. Ruszyłam szybszym truchtem. Nie zależało mi tak bardzo na szybkości mojego biegu. Bardziej chciałam się skupić na rozbudowie wytrzymałości, siły. Właśnie tego mi brakowało w tym momencie. Po kilkunastu minutach zbliżałam się do skraju lasu. Po lewej rozciągały się wysokie góry, po chwili zastanowienia skierowałam swoje łapy w ich stronę. Przystanęłam u podnóża góry i zastanowiłam się chwilę. No dobra… raz wilkowi śmierć. Odepchnęłam się od podłoża tylnymi łapami i zaczęłam powolną wspinaczkę. Nie było to łatwe, na szczęście moja budowa ciała nie przeszkadzała mi w tym zadaniu, a nawet je ułatwiała. Po jakimś czasie byłam już dość wysoko, niestety przyczepność moich łap zmniejszała się z każdym moim krokiem. Zatrzymałam się na niewielkiej półce skalnej by chwile odpocząć i trochę rozprostować łapy. Gdy ruszyłam dalej było mi już dużo łatwiej. Z niemałym wysiłkiem wspięłam się na samą górę, słońce chyliło się już ku zachodowi, a delikatny północny wietrzyk orzeźwił moje spocone futro. Z tej wysokości widziałam prawie że całe ziemie należące do watahy. Spojrzałam w stronę morza, moje serce aż przeskoczyło z wrażenia jaki wywarł na mnie ten widok. Różowo fioletowe niebo i skrawek czerwonego gasnącego w horyzoncie słońca. Widok był jak z bajki i wiedziałam, że w to miejsce będę jeszcze wracać. Znalazłam skrawek w miarę płaskiej skały i położyłam się na niej oglądając i słuchając otaczającą mnie naturę. Dzisiejszego dnia zasnęłam z wyczerpania, ukojona odległymi dźwiękami morza noszonymi przez rześki wiatr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz