Po małej przekąsce postanowiłam
wybrać się na przebieżkę wzdłuż lasu.
Ruszyłam szybszym truchtem. Nie zależało mi tak bardzo na szybkości mojego
biegu. Bardziej chciałam się skupić na rozbudowie wytrzymałości, siły. Właśnie
tego mi brakowało w tym momencie. Po kilkunastu minutach zbliżałam się do
skraju lasu. Po lewej rozciągały się wysokie góry, po chwili zastanowienia
skierowałam swoje łapy w ich stronę. Przystanęłam u podnóża góry i zastanowiłam
się chwilę. No dobra… raz wilkowi śmierć. Odepchnęłam się od podłoża tylnymi
łapami i zaczęłam powolną wspinaczkę. Nie było to łatwe, na szczęście moja
budowa ciała nie przeszkadzała mi w tym zadaniu, a nawet je ułatwiała. Po
jakimś czasie byłam już dość wysoko, niestety przyczepność moich łap
zmniejszała się z każdym moim krokiem. Zatrzymałam się na niewielkiej półce
skalnej by chwile odpocząć i trochę rozprostować łapy. Gdy ruszyłam dalej było
mi już dużo łatwiej. Z niemałym wysiłkiem wspięłam się na samą górę, słońce chyliło
się już ku zachodowi, a delikatny północny wietrzyk orzeźwił moje spocone futro.
Z tej wysokości widziałam prawie że całe ziemie należące do watahy. Spojrzałam
w stronę morza, moje serce aż przeskoczyło z wrażenia jaki wywarł na mnie ten
widok. Różowo fioletowe niebo i skrawek czerwonego gasnącego w horyzoncie
słońca. Widok był jak z bajki i wiedziałam, że w to miejsce będę jeszcze
wracać. Znalazłam skrawek w miarę płaskiej skały i położyłam się na niej
oglądając i słuchając otaczającą mnie naturę. Dzisiejszego dnia zasnęłam z
wyczerpania, ukojona odległymi dźwiękami morza noszonymi przez rześki wiatr.
sobota, 28 marca 2020
Od Kary – 2 trening siły i szybkości
Wypłynęłam nagle z wody. W pysku
trzymałam dwa dorodne łososie, które nadal wierzgały swoimi płetwami.
Dopłynęłam do brzegu pieskiem, po drodze zaciskając coraz bardziej kły na
zdobyczach. Na plaży położyłam się ze zmęczenia, a jedzenie wylądowało na moich
łapach. Normalnie bym chociaż trochę przysmażyła rybki, ale teraz musiałam się
szybko zregenerować i wracać do treningu. Dawno się tak nie zmęczyłam po
trzydziestu minutach biegania, długa droga mnie czekała…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz