Trudno było odmówić mu racji. To nie ta pora, jeszcze nie ta. Za wcześnie, by wijące się po skałach stworzenia, tak bardzo zdaniem Ducha godne wszelkiej nienawiści, wysunęły chociażby łeb spomiędzy listowia. Zbyt się bały. Czego?
Być może śmierci z wychłodzenia.
Strach przed szybszym niż zamierzano zejściem z tego świata zazwyczaj działa na istoty w jednakowy sposób - sprawia, że z całej siły, wszelkimi środkami zapiera się ona przed nieuchronnym. Węże zapewne również posiadały taki instynkt.
Z tego powodu dopiero na wiosnę się pojawiły.
Miał wrażenie, że to wszystko się już wydarzyło. Że dopadło go znane ogólnie deja vu. Monotonia go dobijała. Był przecież stworzony do działania, do ciągłego parcia w przód, a nie - siedzenia w miejscu, oglądania się cały czas za siebie. To jedynie ogranicza, uniemożliwia rozwój.
Przynajmniej nie był sam. Tudzież, nie czuł się aż tak samotny.
Posłał delikatny uśmiech w stronę Szkła. Polubił go bardziej niż chciał to przyznać. Przestrzegano go przed przywiązywaniem się do innych, to działa tylko jak kotwica, która ściąga cię w dół. Jednak z drugiej strony, czy nie lepiej mieć w swoim życiu coś, co cię nieco spowalnia? Co sprawia, że nie wyrywasz się jak szaleniec do przodu, goniąc za czymś nie do osiągnięcia?
— Ile razy będziesz mnie wyciągał na te.. polowania? — Śledczy z pewnej odległości obserwował, jak biały basior przyczaja się przy jednym z drzew. Duch uniósł delikatnie kąciki pyska na wzór nieco gorzkawego uśmiechu.
Dopóki wszystkie węże nie zdechną, Szkło. Są zagrożeniem dla watahy, zaufaj mi.
— Zagrożeniem? — Szkło zaśmiał się cicho, milknąc, gdy strateg posłał mu z ukosa znaczące spojrzenie — Czasami nie jestem pewny, kiedy mówisz na poważnie, a kiedy żartujesz..
Zazwyczaj śmiało możesz założyć, że mówię poważnie. Nie jestem mistrzem żartu czy ciętej riposty. Duch zgiął nieznacznie tylne łapy, by następnie wyskoczyć do przodu, gdy dostrzegł wężowy łeb między źdźbłami trawy. Szybko przycisnął stworzenie do ziemi, po czym sprawnym ruchem przegryzł drobny kręgosłup. Dopiero wtedy złapał łuskowatą zdobycz w zęby, jaką rzucił pod nogi starszego towarzysza. Ale tym razem to był sarkazm.
Szkło delikatnie obrócił zdobycz białego wilka na grzbiet i skinął łbem na znak aprobaty dla tego morderczego aktu, jakiego młodzik się dopuścił.
— Jeszcze chwila i żadnego węża tu nie będzie.
Jeśli mamy na myśli zwierzęta.. Duch przysiadł obok śledczego. Od razu zaczął się rozglądać wokół, po ich małym wspólnym miejscu na ziemi, w poszukiwaniu kolejnych intruzów. Są jeszcze węże w wilczej skórze, czyż nie? Ich też by się przydało pozbyć... Co sądzisz o nowym alfie?
Postanowił zadać to pytanie, aby wybadać sytuację, w jakiej się znajdują. Przez swoją dobrowolną izolację nie słyszał zbyt wiele o tym, co się dzieje w watasze. I, po raz kolejny, wykorzystywał Szkło, jako swój kontakt. Miał nadzieję, że nie stanie się to ich zwyczajem.
<Szkło?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz